"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

31 grudnia 2012

Jaki był ten rok?


Pogrzebane nadzieje, z jakimi Egipt wkroczył w rok 2012 – nadzieje na szybkie zmiany, na demokratyzację, na zmniejszenie bezrobocia i zlikwidowanie biedy… Nadzieje, które wciąż pozostają w sferze marzeń i życzeń.
Powolne prace nad projektem konstytucji, które trwały cały rok, potem szybkie głosowanie członków konstytuanty nad poszczególnymi artykułami. Głosowanie, które wymusiła egipska ulica, a które przez część członków zostało zbojkotowane – w głosowaniu nie brała udziału opozycja i mniejszość chrześcijańska. Islamiści przegłosowali projekt w całości – projekt, który zakłada między innymi zwiększenie roli Al-Azhar oraz wprowadzenie szariatu, jako głównego źródła prawa. Koniec roku, to pospiesznie i niedbale przygotowane referendum konstytucyjne, które zakończyło się przyjęciem ustawy zasadniczej i złożeniem podpisu prezydenta pod dokumentem.
Rok 2012 był również rokiem demonstracji, protestów, starć z siłami bezpieczeństwa, głównie z policją. Protestowano przeciw prezydentowi żądając jego ustąpienia. Nie zabrakło także zwolenników Mursiego. Uliczna walka trwała i wydaje się, że trwać będzie. Tak się zastanawiam, czy prezydent przetrwa na stanowisku kolejne 365 dni? Niezadowolenie społeczne rośnie, bezrobocie nie maleje, bieda puka do drzwi, wpływy z turystyki maleją, inwestycje międzynarodowe omijają Egipt. Nic nie wskazuje na to, aby wkrótce miało być lepiej. Czy będzie gorzej?
To już w bardzo dużym stopniu zależy od prezydenta Mohammeda Mursiego – czy wciąż będzie prezydentem islamistą, czy też wsłucha się w głos społeczeństwa? Czy dostrzeże potrzeby i oczekiwania wykształconych, młodych Egipcjan ze stolicy, czy też skupi się na mieszkańcach małych miast i wsi, wśród których cieszy się niesłabnącą popularnością? Czy wybory parlamentarne w roku 2013 przyniosą jakieś zmiany na scenie politycznej, czy też pełnia władzy wciąż będzie spoczywać w rękach partii islamistycznych?
Zobaczymy… czy Egipt podąży drogą Iranu i z niechęcią będzie spoglądał na Europę i tzw. Zachód? Czy podda się izolacji i zamknie w kręgu państw arabskich? A może pozostając w obszarze państw islamskich, otworzy się na Zachód i z tolerancją oraz szacunkiem spojrzy w stronę Europy upatrując w niej swojej szansy na rozwój gospodarki?
Rok 2012 w kraju faraona był niewątpliwie rokiem trudnym, wypełnionym oczekiwaniami, z którymi Egipcjanie wchodzą w rok 2013. 

24 grudnia 2012

Życzenia


Tradycyjnie, jak co roku,
Sypią się życzenia wokół,
Większość życzy świąt obfitych
I prezentów znakomitych.
A ja życzę, moi mili,
Byście święta te spędzili
Tak, jak każdy sobie marzy.
Może cicho bez hałasu,
Idąc na spacer do lasu,
Może w gronie swoich bliskich,
Jedząc karpia z jednej miski,
Może gdzieś tam w ciepłym kraju
Czując się jak Adam w raju…

(znalezione w internecie)


Moi Kochani Czytelnicy i Przyjaciele
Życzę Wam z głębi serca, aby Święta Bożego Narodzenia były
zdrowe, radosne, pogodne, uśmiechnięte i smakowite, spędzone w gronie najbliższych.
Życzę Wam, aby tego magicznego wigilijnego dnia
Zniknęły z Waszego życia wszystkie smutki i troski, a w ich miejsce zagościła radość
I życzę wszystkim Sympatykom bloga, żeby św. Mikołaj spełnił Wasze najskrytsze marzenia


Wesołych Świąt
Merry Christmas
Fröhliche Weihnachten
Feliz navidad
Joyeux Noël
Buon Natale 
Sretan Božić 
Veselé Vánoce 
Hyvää Joulua 
God Jul 
Bom Natal
Sikukuu njema ya Krismasi 
Kellemes Karácsonyi Ünnepeket
Счастливого Рождества lub Рождеством
i oczywiście
عيد ميلاد سعيد ('iidu miilaadin sa'iidun)

Nieoficjalne wyniki


Nieoficjalne wyniki podane dzisiaj przez Bractwo Muzułmańskie wskazują, że aż 64 procent wyborców, którzy wzięli udział w referendum konstytucyjnym oddało swój głos na „tak”. Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że konstytucja została przyjęta. Oficjalne wyniki zostaną ogłoszone po rozpatrzeniu wszystkich skarg, jakie wpłynęły do komisji wyborczej. Ponadto opozycja zapowiada zaskarżenie wyniku referendum konstytucyjnego. 

Pragnę tylko powiedzieć, że również dzisiaj prezydent Mohammed Mursi mianował 90 osób do izby wyższej parlamentu. Ze słów jednego z bliskich współpracowników Mursiego wynika, że w większości są to przedstawiciele opozycji. Shura to organ doradczy, który w części jest wybierany w głosowaniu powszechnym, a jedną trzecią jego składu powołuje głowa państwa.

Społeczeństwo egipskie spodziewa się, że w przeciągu kolejnych miesięcy odbędą się wybory parlamentarne. Czy zweryfikują one skład obecnej izby niższej, która w większości jest złożona z islamistów?

Szersze rozważania na temat obecnej sytuacji polityczno – społecznej w kraju faraonów już po świętach Bożego Narodzenia.

15 grudnia 2012

Projekt nowej konstytucji


Referendum w sprawie przyjęcia lub odrzucenia projektu konstytucji trwa. Z uwagi na fakt, że głosowanie zostanie przeprowadzone w dwóch turach, na ostateczne wyniki będzie trzeba poczekać co najmniej tydzień. Trudno też przewidzieć, jaki będzie wynik referendum. Projekt ustawy zasadniczej wzbudza wiele kontrowersji w środowiskach: liberalnym i chrześcijańskim. Artykułem, który budzi największy sprzeciw jest Artykuł 2, który mówi o tym, że źródłem wszelkiego prawa jest szariat. Prawo cywilne tworzone zarówno przez parlament, jak i zgłaszane przez prezydenta, musi być całkowicie zgodne z prawem islamskim. Mniejszość koptyjska, która stanowi zaledwie dziesięć procent całego społeczeństwa egipskiego sprzeciwia się również Artykułowi 4, według którego ośrodek Al-Azhar  jest instytucją całkowicie niezależną i nie podlega żadnej władzy cywilnej. Jednym z wielu zadań należących do Al-Azhar jest kontrolowanie, czy stanowione prawo nie stoi w sprzeczności z szariatem. Konstytucja gwarantuje również nietykalność Szejkowi stojącemu na czele ośrodka religijnego – nie może on zostać zwolniony z zajmowanego stanowiska. Opozycja sprzeciwia się nadawaniu Al-Azhar tak rozległych kompetencji. Zarzucają oni członkom konstytuanty, która przygotowywała projekt, że nadaje ośrodkowi religijnemu władzę równą tej, jaką posiada prezydent.

Kolejne artykuły, które wzbudzają niepokój przeciwników Mohameda Mursiego, dotyczą życia rodzinnego, czyli najbardziej prywatnej sfery życia Egipcjan. Dla społeczeństwa egipskiego rodzina jest świętością, nietykalnym tabu, do którego dostęp mają tylko członkowie rodziny. Artykuły 10 i 11 nowej konstytucji dopuszczają interwencję państwa w prywatne życie rodzinne, jeśli jej moralność zostaje zagrożona. Opozycja nie zgadza się, aby parlament miał monopol na interpretację moralności, która, ich zdaniem, jest wartością zmienną i indywidualną. Zdaniem przeciwników prezydenta artykuły 10 i 11 naruszają intymność i integralność rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Naruszają również wolność osobistą człowieka. 
Jednocześnie artykuł 10 nakazuje państwu objęcie specjalną opieką wdów, kobiet rozwiedzionych i tych, które są jedynymi żywicielkami rodziny. Ponadto ten sam artykuł wymusza na państwie wprowadzenie bezpłatnej opieki medycznej dla dzieci. Z europejskiego punktu widzenia zapisy dotyczące ochrony (moralności) rodziny wydają się trochę śmieszne i absurdalne. W polskim prawie istnieją przecież zapisy mające na celu ochronę dzieci, czy ochronę kobiet maltretowanych i bitych przez mężów. Nikogo nie dziwią interwencje policji, kuratorów sądowych czy pracowników miejskich ośrodków pomocy społecznej w prywatnych domach, w „prywatnych” rodzinach. Ale pojęcie rodziny i jej ochrona w polskim (czy nawet zachodnim) rozumieniu nie ma nic wspólnego z egipską definicją rodziny. Dla Egipcjan jest to sfera tak bardzo prywatna, że nawet podczas publicznej kłótni pomiędzy małżonkami, są oni pozostawieni sami sobie. Żaden przechodzień nie będzie nawet próbował ich pogodzić, rozdzielić, czy uspokoić. Konflikty rodzinne znajdują się w sferze niedostępnej, a wręcz nieistniejącej, dla innych. Stąd protest opozycji wobec artykułów dotyczących ingerencji w życie prywatne.

Opozycja ma również poważne zastrzeżenia do artykułów: 14 dotyczącego ochrony praw konsumentów i pracowników, 15 odnoszącego się do rolnictwa, które ma stanowić najważniejsze ogniwo produkcji krajowej i 26, który odnosi się do podatków. Z uwagi na fakt, że nie jestem specjalistą od ekonomii, głębsze rozważania nad wymienionymi artykułami nowej konstytucji pozostawię innym.

Opozycja nie akceptuje również tych artykułów konstytucji, które dotyczą praw obywatelskich, wolności, procesu legislacyjnego, sposobu zwoływania i powoływania parlamentu. Wydaje mi się jednak, że zapisem, który jest najtrudniejszy do zaakceptowania przez całe społeczeństwo egipskie jest Artykuł 2 dotyczący szariatu.
Masowe protesty, które w ostatnich tygodniach miały miejsce w Egipcie nie oznaczają, że cały projekt nowej konstytucji jest zły i nieakceptowany. Znalazły się w nim zapisy, które budzą przychylność opozycji, ale dokument jako całość wciąż wymaga dopracowania. W formie, w której ustawa zasadnicza została poddana referendum, zostanie odrzucona przez opozycję. Pytanie tylko, jak dużą część społeczeństwa egipskiego stanowi opozycja? 

tekst konstytucji (w języku angielskim)

13 grudnia 2012

Bojkotu nie będzie


Trudno jednoznacznie określić, czy projekt nowej konstytucji jest dobry, czy też zły. Nawet opozycja nie ogranicza się wyłącznie do tego, żeby bojkotować cały projekt i powstrzymuje się od krzyków w stylu „projekt do kosza”. Mają poważne zastrzeżenia do poszczególnych artykułów, ale w przeciwieństwie do polskiej opozycji, są zdolni i gotowi do merytorycznej rozmowy o projekcie. Wzywają również społeczeństwo egipskie do aktywnego udziału w referendum i głosowania na „nie”. Wiedzą, że bojkot sobotniego głosowania byłby najgorszym z możliwych scenariuszy. Wówczas bowiem islamiści popierający i projekt nowej konstytucji, i prezydenta Mursiego jednogłośnie przegłosowaliby kontrowersyjny (zdaniem partii opozycyjnych) projekt. Muszę przyznać, że jeszcze kilka dni temu obawiałam się bojkotu referendum. Bałam się, że egipska opozycja, która dopiero zaczyna się uczyć demokracji, nie weźmie udziału w referendum, a tym samym straci możliwość kształtowania polityki wewnętrznej. Nie twierdzę, że wynik głosowania nad projektem jest możliwy do przewidzenia; trudno jest mi w tej chwili stwierdzić, czy projekt zostanie przegłosowany, czy też odrzucony. Cieszę się tylko z faktu, że opozycja przyjęła postawę czynnego udziału w polityce i nie ogranicza się tylko i wyłącznie do protestów, demonstracji, krzyków, awantur i bojkotów. Myślę, że samo nawoływanie do udziału w sobotnim referendum jest już dużym krokiem we właściwym kierunku.

A już w sobotę napiszę o tych artykułach nowej konstytucji, które wywołują sprzeciw opozycji. 

6 grudnia 2012

Protest trwa, a poziom agresji rośnie


Przyspieszenie prac nad ustawą zasadniczą, a także ogłoszenie terminu referendum w sprawie przyjęcia nowej konstytucji, nie uspokoiły sytuacji w Egipcie. Wprost przeciwnie – jeszcze bardziej skłóciły naród i podzieliły go na dwa wrogie sobie obozy. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy prezydenta Mohammeda Mursiego opanowali ulice Kairu, gdzie w sposób mniej lub bardziej pokojowy wyrażają swój sprzeciw i swoje żądania. Opozycja domaga się od prezydenta cofnięcia wydanego dwa tygodnie temu dekretu, na mocy którego kompetencje i realna władza prezydenta zostały mocno rozszerzone. Mursi pozostaje nieugięty i wciąż twierdzi, że jako głowa państwa ma obowiązek chronić Rewolucję, a także dbać o przyszłość narodu. Nie wszyscy jednak podzielają poglądy prezydenta. Mohammed el Baradei – przedstawiciel opozycji, zapowiedział, że podejmie rozmowy na temat przyjęcia nowej konstytucji dopiero jak Mursi unieważni wydany przez siebie dekret. Wydaje się jednak, że na to nie ma żadnych szans. Czy opozycja zbojkotuje referendum? Czy i kiedy na ulice Kairu powróci spokój i porządek?

Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Podczas wczorajszych starć przeciwników i zwolenników Mohammeda Mursiego jakie  miały miejce w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, śmierć poniosło 5 (według niektórych mediów aż 10) osób, a około 700 zostało rannych. Do stłumienia zamieszek użyto gazu łzawiącego, a dzisiaj od wczesnych godzin porannych Pałac został otoczony przez wojskowe czołgi. Czyżby prezydent obawiał się niezadowolonego i coraz bardziej agresywnego tłumu? Ma ku temu powody. W miastach: Ismailia i Suez wczorajszej nocy tłum demonstrantów podpalił budynki, w których swoje biura miało Bractwo Muzułmańskie. Tydzień wcześniej spalono siedzibę partii Wolność i Sprawiedliwość w miasteczku Damanhour, w delcie Nilu. Aby uniknąć ataku na Pałac Prezydencki, Mohammed Mursi otoczył swoją siedzibę kordonem wojska i policji. Nie uspokoiło to jednak sytuacji na ulicach miasta. Na Tahrir wciąż wznosi się miasteczko namiotowe… Wydaje się, że dopóki nowa konstytucja nie stanie się dokumentem obowiązującym, i dopóki prezydent nie odda części swojej władzy opozycji, niepokój społeczny będzie narastał. Tylko dokąd to wszystko zaprowadzi Egipt - kraj coraz bardziej pogrążony w chaosie, kryzysie gospodarczym i wzajemnych żalach?

(z uwagi na bieżące wydarzenia, które śledzę z ogromną uwagą, o samym projekcie konstytucji i jej spornych artykułach napiszę najpóźniej do 15 grudnia 2012)

3 grudnia 2012

O co te protesty? – listopad 2012 w Egipcie


W cieniu toczonych w Kairze rozmów pokojowych pomiędzy przedstawicielami palestyńskiego Hamasu a rządem Izraela, prezydent Egiptu postanowił zadbać o samego siebie i przyszłość swojego kraju. Występując, jak sam tłumaczył, w obronie Rewolucji, wydał dekret mówiący o tym, że prezydent Egiptu jest ponad wszelkim prawem, a wszystkie jego zarządzenia są niepodważalne. Aż do dnia przyjęcia nowej konstytucji, nikt nie może zawetować wydanych przez niego dekretów, bez względu na ich treść (nawet jeśli byłyby niezgodny z obowiązującym prawem). Tym samym Mohamed Morsi nadał samemu sobie uprawnienia większe niż miał jego poprzednik – dyktator obalony przez naród podczas 18-dniowej Rewolucji. Do czasu przyjęcia nowej konstytucji, co miało nastąpić nie wcześniej jak na wiosnę 2013 roku, prezydent trzyma w swoich rękach władzę absolutną.
Przedstawiciel opozycji - Mohamed el Baradei nazwał prezydenta „nowym faraonem”. Dekret mówiący o tym, że prezydent Egiptu stoi ponad prawem wywołał oburzenie narodu i falę trwających już dwa tygodnie protestów. Przeciwnicy Morsiego po raz kolejny zebrali się na Tahrir w centrum Kairu. Początkowo domagali się cofnięcia kontrowersyjnego dekretu, a później ustąpienia prezydenta ze stanowiska. Mohamed Morsi, wybrany na swój urząd w pierwszych wolnych wyborach, pozostał nieugięty. Twierdził, że jest przedstawicielem całego narodu i broni ducha Rewolucji przed tymi, którzy reprezentują obalony półtora roku wcześniej reżim. Ale protesty nie ustały; wręcz przeciwnie – rozlały się na cały kraj. W niedużej miejscowości leżącej w delcie Nilu spalono siedzibę Partii Wolność i Sprawiedliwość, która reprezentuje w polityce Bractwo Muzułmańskie. Na ulicach Aleksandrii, Kairu i kilku mniejszych miejscowości ponownie pojawiły się tłumy protestujących, którzy nie zgadzają się z polityką prezydenta. Na Tahrir po raz kolejny powstało miasteczko namiotowe; po raz kolejny słychać było strzały i po raz kolejny powietrze wypełniło się gazem łzawiącym. Na szczęście, w przeciwieństwie do wydarzeń sprzed roku, nie doszło do poważnych starć z policją czy z wojskiem. Manifestacja miała raczej charakter pokojowy. Nie doszło też do spotkania się w jednym miejscu przeciwników i zwolenników prezydenta. Ci drudzy zorganizowali swoje wiece poparcia dla Mohameda Morsiego przed Pałacem Prezydenckim, a także na Uniwersytecie Kairskim.
Protesty trwają już dwa tygodnie, a prezydent pozostaje nieugięty, zapewniając we wszystkich wywiadach, że działa w obronie Rewolucji. A jednak pod wpływem protestów coś się zmieniło. Prace nad projektem nowej ustawy zasadniczej zostały przyspieszone do tego stopnia, że w miniony czwartek odbyło się końcowe głosowanie, a w sobotę zatwierdzony przez konstytuantę projekt trafił na biurko prezydenta. Chcąc jak najszybciej załagodzić narastające niepokoje społeczne, Morsi ogłosił referendum w sprawie przyjęcia nowej konstytucji na dzień 15 grudnia. Przyspieszone prace nad przyjęciem ostatecznego kształtu nowej ustawy zasadniczej nie przerwały protestów – na Tahrir wciąż wznosi się miasteczko namiotowe. Opozycja, w tym mniejszość koptyjska i liberałowie, najpierw zbojkotowali głosowanie w Konstytuancie, a teraz nawołują do bojkotu referendum. Ich niepokój budzą wybrane artykuły nowej ustawy zasadniczej. Które i czy słusznie? O tym już w najbliższy czwartek na Blogu.

26 listopada 2012

Egipcjanki w pracy


Gdzie  pracują Egipcjanki?
Jak wspomniałam wcześniej, Egipcjanki mogą być częścią świata show-biznesu. Pracują jako tancerki orientalne, piosenkarki, aktorki, ale również jako modelki i fotomodelki. Można je także zobaczyć na ekranach telewizorów, zarówno stacji państwowych, jak i prywatnych, gdzie pracują na stanowiskach dziennikarzy (lub jeśli ktoś woli – na stanowiskach dziennikarek). Prowadzą zarówno wiadomości, jak i rozmaite talk-show’y: rozrywkowe i polityczne; pracują również jako korespondentki zagranicznych mediów (w tym chociażby katarskiej stacji telewizyjnej Al Jazeera).

Ale Egipcjanki są również obecne w szeroko rozumianej administracji: tak państwowej, jak prywatnej. Budynek Mogammy prawie w całości został „opanowany” przez kobiety: pracują w punktach przyjmowania i wydawania dokumentów, w kasie, w punkcie usług kserograficznych, w punktach fotograficznych, ale również pilnują porządku i bezpieczeństwa przy wejściu do budynku. Także prywatne przedsiębiorstwa nie stronią od zatrudniania kobiet – chociaż bardzo rzadko zajmują one kierownicze stanowiska.

Egipcjanki pracują także w biurach obsługi rozmaitych linii lotniczych (ja miałam okazję spotkać przesympatyczną i niezwykle uczynną młodą kobietę w biurze popularnych niemieckich linii lotniczych w centrum Kairu). Można je również spotkać na Międzynarodowym Lotnisku w Kairze: pracują na stanowisku odprawy bagażowej, na stanowisku kontroli paszportowej, w sklepach bezcłowych oraz jako konserwatorki powierzchni płaskich. Jedynymi miejscami w kairskim porcie lotniczym, w których raczej nie spotkamy kobiet są kawiarnie i restauracje (odpowiedź na pytanie dlaczego tak jest, znajduje się w jednym z poprzednich wpisów). Ale Egipcjanki podejmują również dużo bardziej odpowiedzialną pracę niż tylko sprzątanie lotniska, czy sprzedaż biletów lotniczych. Pracują w powietrzu: jako stewardessy, ale także na stanowiskach pilotów samolotów pasażerskich. Ze względu na specyfikę i tryb życia jaki narzuca praca pilota, nie jest to bardzo powszechne zajęcie wśród egipskich kobiet, ale nie niemożliwe. Tak więc, kolejnym razem warto zwrócić uwagę, czy samolot, którym kierujemy się do Egiptu, nie jest pilotowany przez przedstawicielkę płci pięknej.

Egipcjanki znajdują zatrudnienie także w branżach: turystycznej (jako przewodniczki po obiektach muzealnych) i hotelarskiej (jako pokojówki, recepcjonistki i specjalistki od marketingu czy też księgowości). Pracują także w księgowości, bankowości, szkolnictwie i wielu innych zawodach. Od czasu obalenia byłego prezydenta Mubaraka, coraz aktywniej zajmują się również polityką. Są członkiniami partii politycznych, znajdują swoje miejsca na listach wyborczych do parlamentu, w którym walczą nie tylko o prawa kobiet, ale także o lepszą przyszłość dla swoich dzieci.

Egipt jest jednym z nielicznych krajów islamskich, w których kobieta nie jest tylko i wyłącznie gospodynią domową, ale może również spełniać się jako dobry i sumienny pracownik. Obok troski o dom, męża i dzieci, Egipcjanki mogą pracować zawodowo i osiągać sukcesy. 

25 listopada 2012

Zawody „halal” i „haram”, czyli gdzie nie spotkamy kobiety?


Gdzie pracują egipskie kobiety i czy mogą podjąć zatrudnienie w każdym miejscu i w każdym zawodzie?
Pierwszym kryterium, które ogranicza wybór zawodu młodej Egipcjance jest ściągnięcie hańby na nią samą i jej rodzinę. Tak więc zawody, w których musiałaby ona nadmiernie eksponować swoje ciało, nie są mile widziane. Nie znaczy to, że kobiety nie pracują jako aktorki, tancerki czy piosenkarki. Wręcz przeciwnie, taniec orientalny, często określany jako taniec brzucha, wywodzi się właśnie ze starożytnego Egiptu i uważam, że nie ma na świecie bardziej zmysłowych i seksownych tancerek niż właśnie Egipcjanki. Charakterystyczne dla tego rodzaju tańca rytmiczne poruszanie biodrami i klatką piersiową mają chyba we krwi. Strój do tańca orientalnego jest dość skromny, odsłania bowiem nie tylko nogi i ramiona, ale przede wszystkim brzuch. Nie mówię, że Egipcjanki – muzułmanki nie wykonują zawodu tancerek, ale nie są on powszechnie szanowane przez społeczeństwo, a już na pewno nie są właściwymi kandydatkami na żony, czy synowe. Podobnie przedstawia się sytuacja piosenkarek (choć większość popularnych w Egipcie piosenkarek pochodzi z Libanu), które na koncertach i w teledyskach kuszą nie tylko głosem, ale również ciałem. Trudno byłoby sobie nawet wyobrazić gwiazdę estrady zakrytą od stóp do głów. Tak więc aktorstwo, śpiew i taniec nie są zakazane, ale na pewno nie przynoszą powszechnego szacunku należnego kobiecie, która powinna być skromna.




Są też tak zwane „zawody siłowe”, gdzie służbę mogą pełnić wyłącznie mężczyźni. I tak, nie spotkamy przedstawicielek płci pięknej w straży pożarnej, wojsku czy policji. Przy czym ostatni z wymienionych zawodów, dopuszcza przyjmowanie pań do służby, ale tylko w administracji. Przez cały rok nie spotkałam kobiety w mundurze policyjnym patrolującej ulice Kairu, czy też kierującej ruchem. I wiem, że mogłabym spędzić w Egipcie kolejne dziesięć lat, a i tak nie spotkałabym kobiety w mundurze.

Jest jeszcze jedno miejsce, w którym nie zatrudnia się kobiet. Miejsce niezwykle popularne; często i chętnie odwiedzane przez panie w różnym wieku, ale tylko i wyłącznie w roli gościa. Tym miejscem są kawiarnie i restauracje (z wyjątkiem sieciowych barów szybkiej obsługi typu McDonald’s, gdzie rola osoby zatrudnionej ogranicza się do bycia kasjerem). Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze kobieta może, a nawet powinna, obsługiwać mężczyznę tylko wówczas, gdy jest on jej bliskim krewnym: ojcem, bratem, mężem, czy też synem. Obsługiwanie obcych mężczyzn mogłoby zostać odebrane jako pewnego rodzaju prostytucja, co byłoby dla kobiety najgorszą hańbą. Ponadto kelnerki są dość często narażone na obmacywanie, podszczypywanie, czy też na mało kulturalne i seksualne zaczepki słowne ze strony mężczyzn. Aby uniknąć nieprzyjemnych dla pań sytuacji, po prostu się ich nie zatrudnia w miejscach, gdzie byłyby na takie zachowania narażone. Trzecim powodem braku Egipcjanek biegających z tacami pomiędzy ciasno ustawionymi stolikami jest fakt, iż większość tych miejsc pozostaje otwarta do późnych godzin nocnych. A jak powszechnie wiadomo, kobieta nie powinna wychodzić sama po zapadnięciu zmroku. Jak więc miałaby wrócić do domu w środku nocy? I kto w czasie, kiedy ona pozostawałby w pracy, opiekowałby się dziećmi, domem i mężem? Spotkanie kobiet pracujących w kawiarniach czy w restauracjach jest naprawdę bardzo rzadkie i szczerze powiem, że podczas mojego pobytu w Kairze, zawsze byłam obsługiwana przez kelnerów.

Gdzie w takim razie pracują Egipcjanki? O tym już w poniedziałek, 26 listopada, na Blogu…

22 listopada 2012

Egipska kobieta i prawo do pracy zawodowej


Czy prawdziwą jest europejska teza mówiąca o tym, że kobieta w kraju arabskim pozbawiona jest jakichkolwiek praw, w tym przede wszystkim prawa do pracy? Z odpowiedzią na tak postawione pytanie jest spory kłopot. Bo o ile państwa europejskie mają ze sobą bardzo dużo cech wspólnych, o tyle kraje arabskie, lub pozostające w kręgu islamu, są od siebie bardzo różne. Trudno więc mówić o tym, co wolno kobiecie, a  co jest jej zabronione w odniesieniu do Tunezji, Egiptu i jednocześnie do Iranu, Afganistanu, czy Arabii Saudyjskiej. Każde z tych państw opiera się co prawda na Koranie (Quranie), czyli świętej księdze islamu, ale jednak nie można mówić o wspólnych nakazach i zakazach obowiązujących we wszystkich państwach (w odniesieniu do roli kobiety). Koran (Quran) nic nie wspomina o kobiecym prawie do pracy - lub też jego braku.
Oczywiście święta księga mówi o najważniejszych obowiązkach kobiety, jakimi są dbałość o męża, prowadzenie domu i wychowanie dzieci. Jeżeli jednak obowiązki domowe nie zajmują jej całego czasu, to w Egipcie czy Tunezji może ona również pracować. Jako Europejka doskonale wiem, że można wszystkie te czynności ze sobą połączyć, a obowiązki związane z prowadzeniem domu nie muszą stać w opozycji do pracy zawodowej. Egipcjanki też to wiedzą, choć wciąż wiele z nich porzuca pracę po wyjściu za mąż. Nie jest to jednak podyktowane żadnym zakazem, a raczej konformizmem. „Skoro obowiązkiem mojego męża jest zarabianie pieniędzy, to po co ja mam wstawać wcześnie rano i spędzać w jakimś biurze osiem albo więcej godzin? Wolę zostać w domu i nic nie robić. Jestem żoną i mam do tego prawo” – taki pogląd króluje wśród zdecydowanej większości młodych dziewczyn, chociaż są też takie, które pomimo posiadania rodziny nadal pracują.
Gdzie pracują egipskie kobiety i czy mogą podjąć zatrudnienie w każdym miejscu i w każdym zawodzie? Na to pytanie odpowiem już w  sobotę, 24 listopada, na Blogu. 

18 listopada 2012

Trudne sąsiedztwo


18 listopada 2012, godzina 21:00

Sąsiadów się nie wybiera, sąsiadów się ma. Czasem bardziej uciążliwych, czasem mniej… i nic właściwie nie można na to poradzić. Można, co najwyżej, starać się utrzymać z sąsiadem poprawne stosunki. Dotyczy to nie tylko mieszkańców bloków i kaminiec, ale również lokalizacji kraju na mapie świata. Egiptowi trafił się sąsiad wyjątkowo niemile widziany. Stosunki z Izraelem od zawsze były kłopotliwe i nie raz już doprowadzały do konfliktów zbrojnych – wojny toczono w latach 1948-1949, 1956, 1967, 1973. 18 września 1978 roku podpisano w Camp David egipsko – izraelskie porozumienie, co stanowiło podstawę do rozpoczęcia negocjacji w sprawie trwałego pokoju pomiędzy państwami. Rok później podpisano Traktat Pokojowy izraelsko – egipski, a w 1980 roku swoją pracę rozpoczęła ambasada Izraela w Kairze.
Gwarantem pokojowych stosunków z Izraelem i jednocześnie gwarantem względnego spokoju w regionie (a w szczególności w Strefie Gazy) stał się były prezydent Egiptu Hosni Mubarak. Wojsko egipskie ściśle współpracujące i finansowane ze środków Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej zapewniało stabilizację w regionie. Sytuacja uległa zmianie, kiedy egipska ulica „usunęła” ze stanowiska Mubaraka, a jego miejsce zajął wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego Mohammed Morsi. Od pierwszych dni prezydentury nie ukrywał swojej niechęci do Izraela i do jego największego sojusznika – Stanów Zjednoczonych. Obawiano się wybuchu kolejnej wojny.
Przez ostatnie dwa lata stosunki egipsko – izraelskie przeszły z fazy pokojowej w fazę prowokacji, braku zaufania i wzajemnej niechęci. Atakowano egipskie siły bezpieczeństwa stacjonujące na Synaju, ostrzeliwano nadgraniczne tereny, mobilizowano armię. Zaledwie kilka miesięcy temu wydawało się, że utrzymanie porozumienia zawartego w Camp David wisi na włosku – i to naprawdę dość cienkim. Na szczęście narastający konflikt udało się opanować… do czasu, kiedy w internecie nie pojawił się film „Niewinność muzułmanów”, który wywołał oburzenie w całym świecie islamskim. Dość szybko okazało się jednak, że za powstaniem obraźliwego filmu stoi Egipcjanin (członek kościoła koptyjskiego), a nie jak wcześniej sądzono – Żyd z amerykańskim paszportem. Kolejny raz udało się uniknąć wojny.
Sytuacja jest jednak bardzo dynamiczna i nieprzewidywalna. Od środy trwają walki pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami mieszkającymi w Strefie Gazy. Na skutek nalotów i bombardowań zginęło już 68 osób po stronie Palestyny i 4 po stronie Izraela. Wśród ofiar zamachów jest między innymi wojskowy szef Hamasu, co doprowadziło do eskalacji konfliktu. W kolejnych dniach wyrzutnie rakietowe po obu stronach granicy pracują coraz  intensywniej, słychać wycie syren w Tel Avivie, armia izraelska rozmieszcza czołgi wzdłuż granicy ze Strefą Gazy mobilizując jednocześnie 75.000 rezerwistów. Wydaje się, że rozpoczęcie zbrojnej operacji lądowej jest już tylko kwestią czasu.
ONZ, Liga Arabska, rządy krajów europejskich, północno-afrykańskich oraz Stanów Zjednoczonych prowadzą wzmożone rozmowy mające na celu pokojowe rozstrzygnięcie konfliktu. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że państwa zaangażowane w rozmowy pokojowe, nie są pozbawione emocji, stronniczości, sympatii i antypatii wobec stron konfliktu. Świadczy o tym chociażby sobotnia wizyta szefa egipskiego rządu w Strefie Gazy, który dość wyraźnie i stanowczo powiedział o możliwym wsparciu dla Palestyny. Wcześniej egipskie władze zadecydowały o tymczasowym otwarciu przejścia granicznego w Rafah, które jest jedyną drogą ucieczki dla Palestyńczyków. Do Strefy Gazy przyjechał  również przedstawiciel Tunezji, a na jutro swoją wizytę zapowiedzieli szef Ligii Arabskiej oraz przedstawiciel ONZ. Najbliższe dni pokażą, czy rozmowy pokojowe, które mają zażegnać konflikt izraelsko – palestyński, zakończą się sukcesem.

6 listopada 2012

Koptyjski Kościół Ortodoksyjny


06 listopada 2012, godzina 12:00

04 listopada w katedrze św. Marka w Kairze odbyła się uroczysta msza święta, podczas której Koptowie wybrali nowego papieża. Nazwiska trzech kandydatów zostały zapisane na białych kartkach i wrzucone do przeźroczystej szklanej kuli. Nastoletni chłopiec z opaską zawiązaną na oczach, co symbolizowało, iż decyzja o wyborze papieża jest wolą Boga, wyciągnął z kuli jedną z kartek. Nowym zwierzchnikiem Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego został urodzony w 1952 roku biskup Tawadros. Uroczysta intronizacja na stanowisko 118 Papieża Aleksandrii i Patriarchę Stolicy Apostolskiej (Biskupstwa) św. Marka Apostoła odbędzie się 18 listopada. Poprzedni papież, Shenuda III zmarł w marcu br., wieku 88 lat. Zwierzchnikiem kościoła pozostawał przez cztery dziesięciolecia.

(więcej o wyborze i oczekiwaniach wobec nowego papieża można przeczytać tutaj)



Koptyjski Kościół Ortodoksyjny jest jedną z największych mniejszości chrześcijańskich na całym Bliskim Wschodzie. Za założyciela tego odłamu religijnego uważa się św. Marka Ewangelistę. Ojczyzną kościoła koptyjskiego jest Egipt, gdzie wyznawcy tego kościoła mieszkają już od czasów starożytnych – chrześcijaństwo przyjęli w I w n.e.
Odłam koptyjski należy do ortodoksyjnych Kościołów Wschodu, które wydzieliły się w wyniku sporu powstałego podczas Soboru Chalcedońskiego w 451 roku. Spór dotyczył natury Jezusa i doprowadził do pierwszego poważnego rozłamu w kościele chrześcijańskim. Od tamtej pory kościół koptyjski pozostawał w izolacji. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1973 roku, kiedy zwierzchnik kościoła koptyjskiego Shenuda III złożył wizytę w Watykanie i wspólnie z papieżem Pawłem VI podpisał deklarację o zawarciu porozumienia pomiędzy kościołami.

W VII wieku Egipt został podbity przez Arabów, co spowodowało islamizację całego regionu. Mimo to, przez kolejne czterysta lat większość mieszkańców Egiptu utożsamiała się z chrześcijaństwem. Dopiero w XII wieku, kiedy muzułmanie zaczęli stanowić większą część społeczeństwa, rozpoczęły się prześladowania Koptów. Wprowadzano szereg restrykcji mających na celu ograniczenie chrześcijańskich praktyk religijnych. Społeczność koptyjska zaczęła słabnąć. Prześladowania trwały do połowy XIX wieku. Przełom w stosunkach chrześcijańsko - islamskich w Egipcie nastąpił w 1919 roku, kiedy wyznawcy obu religii stanęli ramię w ramię i wspólnie walczyli przeciwko brytyjskiemu okupantowi.

Wiek XX, za czasów prezydentury Hosniego Mubaraka, to okres spokoju i budowania wspólnoty w oparciu o przynależność narodową, a nie religijną. Co nie oznacza, że akty przemocy skierowane  przeciwko mniejszości chrześcijańskiej nie miały miejsca. Były to jednak mniej lub bardziej incydentalne sytuacje, a nie masowe prześladowania.

Utrzymanie pokojowych stosunków pomiędzy wyznawcami chrześcijaństwa i islamu jest ważnym wyzwaniem zarówno dla nowego papieża, jak i dla obecnego prezydenta Egiptu. Jest to także ważny problem dla całego parlamentu, w którym większość stanowią członkowie partii założonej przez Bractwo Muzułmańskie. Jest to także wyzwanie dla wszystkich obywateli Egiptu.

graffiti na murze w Kairze (wykonane krótko po Rewolucji 2011)


1 listopada 2012

el ‘Arafa – Miasto Umarłych


01 listopada 2012

Jest w Kairze miejsce dość nietypowe… tajemnicze i niedostępne, a przecież otwarte. Nie otacza je żaden płot, a jednak jest zamknięte. Znajduje się w centrum miasta, przy jednej z głównych ulic stolicy i rozciąga się na przestrzeni sześciu kilometrów, a jednak pozostaje niedostępne. Miejsce, które chociaż jest bardzo rozległe, to jednocześnie jest niezwykle ciasne. Uliczki są tam tak wąskie, że o podróży samochodem można zapomnieć. Jest to miejsce niezwykłe, choć tak naprawdę znajduje się ono w każdym innym mieście na świecie, i prawie w każdej wsi. Jest to miejsce tętniące życiem, chociaż kojarzy się raczej z ciszą i zadumą. Jest to miejsce niby smutne, a jednak radosne. Na wąskich uliczkach bawią się dzieci, uliczni handlarze robią codzienne interesy, a kobiety wieszają pranie i gotują obiady. Miejsce niby normalne, a jednak zadziwiające. Tym miejscem jest cmentarz – el ‘arafa – nazywany też Miastem Umarłych (nazwa ta pojawia się w zachodnich przewodnikach, ale dla Egipcjan jest zupełnie obca). Ale nie jest to taki zwyczajny cmentarz w rozumieniu europejskim… ludzie nie chodzą tam, żeby pomodlić się za duszę zmarłych przodków, zapalić znicz, czy położyć świeże kwiaty. Nie dlatego, że w islamie pojęcie cmentarza i pamięć o przodkach znacznie odbiegają od chrześcijańskiego myślenia o zmarłych. El ‘arafa to miejsce niezwykłe przede wszystkim dlatego, że mieszkają tam ludzie. Grobowce przodków są ich domami. Jest to miejsce, które łączy w sobie życie i śmierć. I nie dlatego, że taka jest tradycja, ale dlatego, że zmusiła ich do tego bieda. Mieszkańcy cmentarza są najniższą i najuboższą klasą społeczną Kairu, której bieda nie pozwala na wynajęcie i utrzymanie mieszkania. Są rodziny, które żyją na cmentarzu już od pokoleń. Uwiedzeni wizją lepszego świata, przyjechali kiedyś do stolicy. Chcieli znaleźć dobrą pracę, kupić mieszkanie, założyć rodzinę, posłać swoje dzieci do najlepszych szkół, a swoje córki wydać bogato za mąż. Już będąc w stolicy, przekonali się, że Kair to nie bajka… a życie często bywa brutalne. Nie mając nic, zamieszkali na cmentarzu, który okazał się dla nich samych i ich najbliższych domem.
Miasto Umarłych to miejsce, które rządzi się swoimi własnymi prawami. Miejsce, o którym przeciętny mieszkaniec Kairu nie chce nawet rozmawiać. Przyznam szczerze, że moja ciekawość tym niezwykłym miejscem nie została zaspokojona. Podczas rocznego pobytu w stolicy Egiptu nie udało mi się go zobaczyć z bliska. Powody były dwa: wiedząc, że turyści nie są tam mile widziani, nie miałam odwagi pójść tam sama, a żaden z moich egipskich przyjaciół nawet nie chciał słyszeć o spacerze w tym miejscu. Zupełnie jakby go nie było. A przecież jest… w samym centrum miasta. Istnieje tuż obok luksusowych hoteli, willi z basenami, obok ekskluzywnych sklepów i rozświetlonych meczetów. Skrywane za zasłoną milczenia, za jakąś niewidzialną kurtyną, tętni życiem przez całą dobę. Bo przecież Kair to miasto, które nigdy nie śpi… 

26 października 2012

Id al-Adha – Święto Ofiarowania


26 października 2012, godzina 21:00

Rozpoczęło się Święto Ofiarowania – Id al-Adha. Jest to najważniejsze święto w kalendarzu islamskim. Przypada zawsze na dziesiąty dzień dwunastego miesiąca - Dhul Hidżdżah i trwa cztery dni. Święto Ofiarowania zostało ustanowione dla uczczenia Abrahama (Ibrahima) i jego posłuszeństwa wobec Boga. Abraham miał złożyć w ofierze własnego syna, Izmaela. Bóg, widząc pełne oddanie Abrahama, pozwolił mu złożyć w ofierze barana zamiast dziecka. W trakcie Święta Ofiarowania każdy ojciec jest zobowiązany do złożenia ofiary z owcy, barana, krowy lub wielbłąda. Mięso zwierzęcia, które jest składane w ofierze zostaje podzielone na trzy równe części; jedna z nich trafia do biednych, druga do krewnych, a z trzeciej przygotowuje się odświętny posiłek.
Rytualne zabijanie zwierząt odbywa się wczesnym rankiem według ściśle określonych zasad.
W trakcie świąt Id al-Adha muzułmanie spotykają się w meczetach, gdzie wspólnie recytują Quran (Koran). Jest to czas bardzo rodzinny. 

25 października 2012

Hadżdż –pielgrzymka do Mekki


25 października 2012, godzina 13:30

Hadżdż, czyli pielgrzymka do Mekki – świętego miasta muzułmanów, jest jednym z pięciu filarów islamu. Odbywa się w określonym czasie (w muzułmańskim miesiącu Dhul Hidżdżah, który przypada dwa miesiącu po Święcie Postu Id-al-Fitr) , według ściśle określonych reguł i zasad.
Na ważność pielgrzymki składają się kolejno:
1. wejście w stan ihram (sakralizacji) poprzez przyodzianie dwóch białych płacht tkaniny pozbawionej jakichkolwiek szwów;
2. odmawianie modlitwy talbija od momentu przybrania ihramu;
3. po przybyciu do Mekki, siedmiokrotne okrążenie Ka’ba w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara (tałaf);
4. rytualny bieg pomiędzy wzgórzem Safa a Marwa niepodal Ka’ba (sa’jj);
5. nocleg na równinie Mona;
6. następnego dnia pielgrzymka na górę Arafat, gdzie wierni pozostają do zachodu słońca. Podczas pobytu na Arafat odmawiane są modlitwy Zuhr oraz Asr, a także odbywa się kazanie imama;
7. nocleg w miejscu nazywanym Muzdalifah oraz powrót na równinę Mina;
8. dziesiątego dnia miesiąca Dhul Hadżdżah odbywa się ceremonia uderzania diabła kamieniowania szatana), która polega na obrzucaniu trzech steli kamykami wielkości orzecha laskowego;
9. tego samego dnia dokonuje się rytualnego zabicia zwierząt i ofiarowania ich Allahowi (jest to święto Id-al-Adha obchodzone  przez wszystkich muzułmanów na całym świecie);
10. ogolenie głowy, a następnie wyjście ze stanu ihram poprzez założenie normalnych strojów;
11. ponowne tałaf, czyli siedmiokrotne okrążenie Ka’ba;
12. ponowny bieg pomiędzy wzgórzami Safa a Marwa (sa’jj);
13. po zakończeniu sa’jj pielgrzymi udają się na równinę Mina, gdzie pozostają przez kolejne dwa lub trzy dni. Każdego dnia powtarzają ceremonię rzucania kamieniami;
14. ostatniego dnia pielgrzymki, wierni powracają do Mekki, gdzie po raz ostatni okrążają Ka’ba (pożegnalne tałaf);



Czym jest Ka’ba?
Ka’ba to zbudowana z granitu i drewna sześcienna świątynia, która stanowi centrum wzniesionego wokół niej meczetu. Jest to także najświętsze miejsce islamu. Każdego roku pielgrzymuje do niej ponad 3mln wiernych. Ka’ba to święte miejsce, w którym znajduje się Czarny Kamień, który spadł z nieba, aby wskazać Adamowi i Ewie miejsce budowy ołtarza ofiarnego. Początkowo kamień był śnieżnobiały, z czasem jednak czerniał, co było spowodowane przyjmowaniem na siebie grzechów wiernych.


Odbycie, przynajmniej raz w życiu, pielgrzymki do Mekki jest obowiązkiem każdego muzułmanina i każdej muzułmanki. Warunkami, które trzeba spełnić, aby móc uczestniczyć w pielgrzymce są: wyznawanie islamu, dojrzałość płciowa, brak ograniczeń umysłowych, wolność oraz zdolność odbycia pielgrzymki. Na tę ostatnią składają się między innymi: zdrowe ciało, bezpieczeństwo na drogach wiodących do świętego miasta, posiadanie wystarczających środków finansowych, w wypadku kobiet jest to także podróż pod opieką męża lub bliskiego krewnego.
Pielgrzymka do Mekki jest masowym wyrażeniem uniwersalności islamu, a także braterstwa i jedności wszystkich muzułmanów. Do Mekki przybywają bowiem wierni z całego świata, wywodzący się z różnych klas społecznych. Poprzez wspólne przeżywanie hadżdż zbliżają się oni nie tylko do Boga, ale również do samych siebie, celebrując jedność całego świata islamskiego.

22 października 2012

Konstytucja


22 października 2012, godzina 18:00

Ostatni piątek przyniósł kolejne protesty w centrum Kairu. Przedstawiciele różnych partii i środowisk politycznych zebrali się na Tahrir, aby po raz kolejny „walczyć o wolność” Egiptu. Tym razem tematem przewodnim protestu stała się konstytuanta, a dokładniej rzecz ujmując jej członkowie. Konstytuanta jest to organ powołany przez naród, którego celem jest opracowanie i uchwalenie konstytucji. Egipcjanie tłumnie zgromadzili się w centrum stolicy, aby domagać się  zmiany członków organu odpowiedzialnego za nową konstytucję. Ich zdaniem, obecny skład nie reprezentuje całego narodu i może doprowadzić do osłabienia pozycji mniejszości, w tym mniejszości koptyjskiej, a także do osłabienia pozycji kobiet w społeczeństwie. Obecny stuosobowy skład konstytuanty został powołany w kwietniu 2012 roku, po tym, jak poprzedni został odwołany przez sąd. Mimo wprowadzonych zmian, Egipcjanie nadal uważają, że nie reprezentuje on całego narodu i domagają się powołania kolejnego składu. Obalając reżim Mubaraka, co miało wprowadzić Egipt na drogę demokracji i wolności, tak naprawdę oddali kraj Bractwu Muzułmańskiemu, który skupia w swoich rękach pełnię władzy. Poczynając od prezydenta Mohammeda Morsiego, który przez wiele lat był przewodniczącym Bractwa, poprzez  Zgromadzenie Narodowe, czyli izbę niższą parlamentu oraz izbę wyższą – Shurę, na Konstytuancie kończąc. Jednym z pomysłów członków o poglądach skrajnie islamistycznych jest wprowadzenie Shariatu do zapisów nowej konstytucji. Obecnie prawo muzułmańskie (Shariat) obowiązuje wyłącznie w prawie rodzinnym, a pozostałe zapisy konstytucji oparte są na Kodeksie Napoleona. Przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego i Salafici, którzy stanowią zdecydowaną większość w konstytuancie dążą do objęcia Szariatem wszystkich dziedzin życia, również sądownictwa. Chcą, aby to właśnie prawo muzułmańskie stało się podstawą tworzenie prawa cywilnego. Budzi to ostry sprzeciw wśród mniejszości koptyjskiej, a także w środowiskach liberalnych i lewackich. Taki stan rzeczy budzi również niepokój międzynarodowych obserwatorów oraz obrońców praw człowieka.

Obecnie obowiązująca konstytucja pochodzi z roku 1971 i zawiera zapis mówiący o tym, że islam jest religią państwową, a jako główne źródło ustawodawstwa wskazuje prawo islamskie. Nie jest to jednak czymś wyjątkowym w krajach arabskich. Do tej pory prawodawstwo w dużym stopniu oparte było na Kodeksie Napoleona. Ponadto wciąż obowiązująca konstytucja wprowadza pluralizm polityczny i wskazuje, że w Arabskiej Republice Egiptu obowiązuje system wielopartyjny. Jednocześnie zabrania zakładania partii politycznych opartych na religii lub dyskryminacji ze względu na rasę czy płeć. Zupełnie inną kwestią pozostaje faktyczny system partyjny obowiązujący w Egipcie za rządów prezydenta Mubaraka. Patrząc na ostatnie trzydzieści lat raczej trudno byłoby mówić o wielopartyjności czy demokracji. Jest to jednak zupełnie inna kwestia i stanowi temat do znacznie głębszej i dłuższej analizy, którą podejmę w nadchodzącym czasie. Otwartym pozostawiam również pytanie, czy obawy Egipcjan zgromadzonych w ostatni piątek na Tahrir są słuszne? Powrócę do tego tematu jak tylko prace nad nową konstytucją zostaną zakończone.
Chcę tylko zwrócić uwagę na obawy młodych Egipcjan, którzy walcząc przeciw rządom Mubaraka, mieli nadzieję, że walczą o prawdziwą wolność i prawdziwą demokrację, a jak do tej pory spotykają się z postępującą islamizacją i powolnym zamknięciem Egiptu w kręgu państw arabskich. Prozachodnie rządy Mubaraka wspierane przez wojsko zamieniły się w stan, który mogłabym porównać od odwracania się plecami do Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich. Moje obawy związane są z postępującą marginalizacją Egiptu, która może, ale nie musi – co pragnę wyraźnie podkreślić, poprowadzić to północnoafrykańskie państwo drogą, jaką podąża Iran czy Arabia Saudyjska, gdzie kobieta pozbawiona jest nawet prawa do kierowania samochodem. Takich zmian większość Egipcjan zdecydowanie nie chce… i zdecydowanie się im sprzeciwi.
Jednym z haseł głoszonych podczas piątkowej demonstracji było przesłanie, że Bractwo Muzułmańskie musi zrozumieć, że Tahrir (jako miejsce, a przede wszystkim jako symbol) już do nich nie należy. I tak, jak Rewolucja wyniosła ich do władzy, tak pewnego dnia może ich od niej odsunąć. Egipcjanie mają bowiem świadomość swojej siły jako narodu, jako społeczeństwa. Poznali ją podczas osiemnastu dni Rewolucji, która doprowadziła do obalenia reżimu Mubaraka.  

21 października 2012

To już dwa lata!


21 października 2012, godzina 19:00

Niewiarygodne, ale Blog „Mój Kair” obchodzi dzisiaj swoje drugie urodziny! Z tek okazji pragnę podziękować wszystkim Czytelnikom za to, że są. Szczególne podziękowania składam na ręce moich Rodziców, którzy byli inspiracją dla powstania Bloga. Z czasem moja Mama stała się najwierniejszym Czytelnikiem, a zarazem najsurowszym krytykiem i recenzentem kolejnych wpisów, za co z całego serca bardzo dziękuję. Dziękuję również za wszystkie wyrazy sympatii, które trafiają do mnie zarówno za pośrednictwem poczty e-mail (mojkair@onet.eu), jak i za pośrednictwem facebooka. Tak naprawdę urodzinowe życzenia należą się nie Blogowi, i nie jego autorce, ale przede wszystkim Czytelnikom. W związku z powyższym każdemu z osobna pragnę zaśpiewać „Sto lat!”.


Jako prezent urodzinowy oddaję kolejną stronę Bloga poświęconą poradom, które, mam nadzieję, okażą się pomocne wszystkim tym, którzy planują wizytę w Egipcie. Na stronie „Przed podróżą” znajdują się informacje praktyczne z zakresu przygotowań do wyjazdu: odpowiedzi na pytania kiedy i jak dotrzeć do Kairu, wyszukiwarka połączeń lotniczych, wyszukiwarka hoteli i hosteli, a także informacje dotyczące wizy i komunikacji miejskiej. Dział „Przed podróżą” powstał dzięki współpracy z serwisem www.travel-cairo.com i obiecuję, że będzie na bieżąco rozbudowywany i uzupełniany kolejnymi poradami praktycznymi. Jednocześnie zachęcam Was - Drodzy Czytelnicy, do przesyłania wszelkich sugestii i pytań dotyczących wyjazdu do Egiptu, czy Kairu. Postaram się udzielić odpowiedzi na wszystkie nurtujące Was pytania.

Kolejnym prezentem z okazji drugich urodzin Bloga jest moja obecność na Twitterze. Od dzisiaj można mnie śledzić! Z uwagi na to, że Blog nie jest moim jedynym zajęciem zawodowym, a doba niestety trwa tylko 24 godziny, nie zawsze mogę poświęcić mu tyle czasu, ile bym sobie życzyła. Niestety… W związku z powyższym postanowiłam wykorzystać Twittera do dzielenia się z Wami, Drodzy Czytelnicy, krótszymi uwagami i przemyśleniami na temat bieżących wydarzeń w kraju faraonów. Nie znaczy to jednak, że zniknę z Bloga… proszę się nie martwić, będę tu bywać regularnie. Może wpisy nie będą się pojawiały codziennie, ale raz w tygodniu na pewno (a postaram się pisać dwa razy na tydzień).  
Na koniec jeszcze raz pragnę podziękować wszystkim Czytelnikom za to, że dzięki Wam Blog „Mój Kair” mógł świętować swoje drugie urodziny. Z całego serca DZIĘKUJĘ!

P.S. link do blogowego konta na Twitterze znajduje się po lewej stronie.
  

12 października 2012

W Kairze znów wrze….


12 października 2012, godzina 22:30

W stolicy Egiptu znów zrobiło się gorąco – i nie mówię tu o pogodzie, ale o kolejnych zamieszkach w centrum miasta, w wyniku których rannych zostało ponad sto osób. Niestety, można było się spodziewać takiego rozwoju wydarzeń. Już od kilku dni nawoływano do kolejnych demonstracji w centrum stolicy… zarówno zwolenników, jak i przeciwników panującego prezydenta. Spotkanie obu grup demonstrantów musiało doprowadzić do eskalacji niezadowolenia i agresji, co z kolei spowodowało, że  Egipcjanie chwycili za podręczną broń jaką są kamienie i płyty chodnikowe.

więcej na stronie www.aljazeera.com (w języku angielskim)

tak wyglądało centrum Kairu 09 września 2011 roku...


6 października 2012

Podróż autobusem


 06 października 2012, godzina 22:00

Kilka dni temu podróżowałam autobusem, a dokładniej rzecz ujmując, autobusami. Miałam do pokonania zaledwie trzy, może cztery kilometry, a jednak nie obyło się bez przesiadki. I właściwie nie było w tym nic ani nadzwyczajnego, ani tym bardziej trudnego. Musiałam po prostu na jednym z przystanków wysiąść z autobusu jednej linii i na tym samym przystanku wsiąść do innego. Kiedy kierowca podjeżdżał na przystanek zobaczyłam przed sobą autobus, który miał mnie zawieźć do domu. Niestety, zanim kierowca „zaparkował” na przystanku i otworzył drzwi, ten stojący przed nim zdążył już zamknąć swoje.  Podbiegłam do kierowcy i zaczęłam go prosić, żeby pozwolił mi wejść do środka. Niestety, ten okazał się zwykłym gburem. Obdarzył mnie złośliwym uśmiechem i … odjechał. W jednej sekundzie doceniłam podróżowanie komunikacją miejską w Kairze. Do tej pory ten sposób przemieszczania się po mieście wydawał mi się bardzo ryzykowny i absurdalny… ale chwilowo zmieniłam zdanie. Jak już wspominałam wcześniej autobusy w Egipcie nie posiadają lub nie używają drzwi, dzięki czemu pasażer ma możliwość swobodnego wsiadania i wysiadania w miejscu dowolnie przez siebie wybranym. Gdybym znalazła się w podobnej sytuacji w Egipcie, mogłabym opuścić autobus jednej linii zanim jeszcze całkiem zatrzymał się na przystanku i swobodnie wsiąść do kolejnego… nawet gdyby zaczął już opuszczać przystanek…
Będąc Europejczykiem nadal uważam ten sposób podróżowania za ryzykowny, ale w pewnych przypadkach dużo prostszy niż polskie przywiązanie do ładu, porządku, procedur i nie wiem czego jeszcze. O chamstwie kierującego pojazdem użyteczności publicznej już nie wspominając.  

1 października 2012

Zagadka


30 września 2012, godzina 23:30

Muszę przyznać, że przez ostatni miesiąc sprawy zawodowe pochłonęły mnie tak bardzo, że zabrakło mi wolnego czasu na Bloga. Obiecuję, że już w października powrócę z regularnymi wpisami dotyczącymi kraju faraonów.
Jest jeszcze tylko jedna kwestia, która spowodowała moją nieobecność w tym miejscu. Sprawa dotyczy ostatniego wpisu… próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego rozbawiło (sądząc po reakcjach znajdujących się pod wpisem) Czytelników we wpisie dotyczącym sporów, a nawet wojen religijnych? Wczytywałam się w każdy wyraz ostatniego wpisu i do tej pory nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na owo pytanie… może ktoś mógłby mi pomóc rozwikłać zagadkę? (czekam na facebook’u). 

13 września 2012

Krótki apel!


13 września 2012, godzina 16:00

Sytuacja na Bliskim Wschodzie, w tym również w Egipcie, robi się coraz bardziej napięta. Oczywiście, potępiam palenie flag i ataki na ambasady Stanów Zjednoczonych (i jakiekolwiek inne również), ale obiektywnie przyznaję, że film nakręcony przez amerykańskiego Żyda jest po prostu obrzydliwy! Jakim prawem ktokolwiek obraża uczucia religijne innych w tak ohydny sposób!? Żyję na tym świecie trzydzieści lat i naprawdę nie potrafię zrozumieć, skąd w ludziach tyle jadu, nienawiści, złości i chamstwa!
Zastanawiam się, dlaczego ogólnoświatowe media tak bardzo sprzyjają Stanom Zjednoczonym Ameryki i zamiast rozmawiać o haniebnym filmie, który stanowi prowokację i jest bezpośrednią przyczyną dalszych wydarzeń, całą swoją uwagę skupiają na potępieniu demonstrantów w Benghazi, Kairze, Sanie, Tunisie, czy Bangladeszu? Może już najwyższy czas, żeby uświadomić Amerykanom i amerykańskiemu rządowi, że świat arabski nie potrzebuje ani wolności, ani demokracji w tzw. „zachodnim wydaniu”!?
Film zamieszczony na jednym z portali wywołał oburzenie świata islamu i moje również. Pytam się twórcy filmu, który nagle zapadł się pod ziemię, jak zareagowałby na podobną inscenizację dotyczącą życia Mojżesza, czy Chrystusa?
Apeluję do wszystkich wyznawców judaizmu, chrześcijaństwa, a także do wszystkich muzułmanów o większą tolerancję i wzajemny szacunek! Zamiast obrażać uczucia religijne innych, wykażmy się wzajemnym zrozumieniem. Świat byłby wówczas dużo piękniejszy, a życie znacznie łatwiejsze…

10 września 2012

Jak długo jeszcze?


09 – 10 września 2012, godzina 02:45

Właśnie mija rok od ataku na ambasadę Izraela wKairze. Pokojowa demonstracja przeobraziła się w chuligańskie wybryki, które doprowadziły do wtargnięcia na teren obcego kraju. Pamiętam, jak siedzieliśmy na hotelowym tarasie w centrum Kairu i ze zdziwieniem oglądaliśmy przekaz telewizyjny. Głos mieliśmy wyłączony i przez pierwsze kilka minut zastanawialiśmy się, w jakim zakątku świata toczą się owe wydarzenia. Wszyscy byliśmy przerażeni, kiedy w końcu rozszyfrowaliśmy, że to zaledwie kilka kilometrów od naszego hotelowego tarasu. Tej nocy podjęłam ostateczną decyzję o moim chwilowym powrocie do Polski. W tamtym momencie mojego życia to była chyba jedyna słuszna decyzja, ale... ta chwila trwa już rok i z każdym dniem, z każdą minutą coraz bardziej żałuję, że jestem tu, a nie tam.  Tęsknię. Każdego dnia tęsknię coraz mocniej i mocniej, i mocniej. Tęsknię za nerwowymi kierowcami samochodów, którzy od wczesnych godzin porannych trąbią nieustannie. Tęsknię za milionem mieszkańców, którzy tuż po zapadnięciu zmroku wylewają się na ulice stolicy. Tęsknię za mieszanką zapachów kawy, grillowanego mięsa, kadzidełek, ostrych przypraw i damskich, słodkich perfum. Tęsknię za wiecznym hałasem i brakiem ciszy nocnej. Tęsknię za brakiem pojęcia czasu, który sprawia, że człowiek staje się niewolnikiem zegarka. Tęsknię za orientalną muzyką słyszaną z radia zamontowanego w samochodzie, na motorze, na skuterze, a nawet na wozie zaprzęgniętym w osiołka. Tęsknię za głosem muezina nawołującego na modlitwę. Tęsknię za pięknymi i tajemniczymi czarnymi oczami egipskich niewiast zakrytych od stóp do głów. Tęsknię...
Może komuś wyda się to niemożliwe, ale im bardziej jestem tu, tym mocniej chcę być tam… czy ta chwila kiedyś się skończy i wrócę tam, po to, żeby tęsknić za tym, co mam teraz tu?
Jest jeszcze coś. Tęsknię jeszcze za Kimś, dzięki komu mogłam odkryć nie jedną i może nie dwie, ale wszystkie twarze Kairu. Za Kimś, dzięki komu odkryłam nie tylko to kolorowe, bogate i radosne oblicze Matki Świata, ale też to szare, smutne, monotonne i brudne. Tęsknię za Kimś, dzięki komu zrozumiałam, że bardziej chcę być tam, niż tu…
I może właśnie dlatego, nie zaglądałam tu przez ostatni miesiąc, za co szczerze PRZEPRASZAM wszystkich Czytelników bloga. Obiecuję, że postaram się już nigdy więcej nie znikać na tak długo. 

14 sierpnia 2012

Zmiany u szczytu…


14 sierpnia 2012, godzina 16:30

W pierwotnym założeniu blog miał być apolityczny i ahistoryczny. Stało się inaczej… życie codzienne przeplata się ze zmianami politycznymi, trudną sytuacją ekonomiczną i wydarzeniami historycznymi. Wobec wydarzeń z ostatnich kilkunastu miesięcy trudno przejść obojętnie, trudno ich nie zauważyć, czy też pominąć ich znaczenie. W końcu zmiany jakie dokonują się we współczesnym Egipcie mają znaczenie historyczne i są nierozerwalnie związane z życiem codziennym Egipcjan. Mam wrażenie, że wszystko ulega przemianie i że życie nie jest już takie jak dawniej, jak jeszcze dwa lata temu… W związku z powyższym pomiędzy wpisami o życiu codziennym i o planowaniu wakacji w kraju faraona, pojawiają się (i pojawiać się będą) wpisy dotyczące wydarzeń bieżących.
Krwawy atak na żołnierzy na Półwyspie Synaj zapoczątkował odważne zmiany w Egipcie – przez wielu nazywane również rewolucyjnymi. Jako pierwsze prezydent Morsi unieważnił zapis mówiący o tym, że ministrów w resortach siłowych powołuje Naczelna Rada Wojskowa. Tym samym prezydent Morsi ma w swoich rękach władzę ustawodawczą i wykonawczą. Kolejnym posunięciem prezydenta było wręczenie najwyższego odznaczenia państwowego – orderu Nilu - marszałkowi Tantawiemu: Szefowi Naczelnej Rady Wojskowej i zwierzchnikowi Sił Zbrojnych. Krótko potem, Morsi zażądał od marszałka odejścia w stan spoczynku, a na jego miejsce powołał dużo młodszego wojskowego. Wszystkie decyzje personalne wywołały radość jednej części społeczeństwa oraz oburzenie innych. Część Egipcjan zaczyna się obawiać władzy skupionej w rękach jednej osoby – w rękach prezydenta, który wywodzi się z Bractwa Muzułmańskiego. 

9 sierpnia 2012

Ostrzeżenie MSZ


09 sierpnia 2012, godzina 19:00

„W związku z powtarzającymi się incydentami powodującymi znaczne utrudnienia w poruszaniu się po niektórych rejonach Egiptu i potencjalnie zagrażającymi bezpieczeństwu turystów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowanie odradza wszelkie wyjazdy indywidualne i grupowe poza ośrodki turystyczne na terenie Egiptu.
MSZ jednocześnie uznaje za możliwe z puntu widzenia bezpieczeństwa obywateli wyjazdy zorganizowane z Polski do egipskich ośrodków turystycznych nad Morzem Czerwonym.”


Taki komunikat wydało wczoraj polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Powodem, dla którego MSZ odradza wyjazdy do Egiptu na własną rękę są krwawe wydarzenia z ostatnich kilku dni… A wszystko, nie po raz pierwszy, zaczęło się na Synaju. Do ataku o charakterze terrorystycznym skierowanym przeciw służbom bezpieczeństwa Egiptu doszło przy granicy z Izraelem w niedzielę. W wyniku ostrzału z broni palnej zginęło wówczas 16 egipskich strażników granicznych. O przeprowadzenie ataku Egipt oskarżył islamskich bojowników ze Strefy Gazy. Kolejne dni wstrząsnęły mną jeszcze bardziej, bo okazało się, że niedzielny atak był początkiem lawiny… obecnie trwają walki, w które zaangażowane są już nie tylko egipskie wojsko i policja oraz islamscy bojownicy, ale również Beduini, agenci Mossadu… i nie wiadomo kto jeszcze. Wojna o Półwysep toczy się regularnie od momentu obalenia prezydenta Mubaraka w lutym ubiegłego roku.

Czy polskie MSZ ma rację wydając oświadczenie? Z przykrością stwierdzam, że tym razem nie do końca „dmucha na zimne”, bo sytuacja w kraju robi się naprawdę coraz mniej stabilna, szczególnie w rejonach Półwyspu Synaj. Niezadowolenie społeczne rośnie z każdym dniem, a to z kolei prowadzi do wzrostu agresji najbiedniejszych Egipcjan – szczególnie Beduinów.
W związku w powyższym przyłączam się do myśli MSZ w tym zakresie, że po raz kolejny odradzam podróżowanie po Synaju – zarówno na własną rękę, jak i w grupie zorganizowanej. Niestety… Chociaż wciąż mam nadzieję, że sytuacja wkrótce zacznie się stabilizować… (oby tylko amerykańskie wojska nie zechciały się przyłączyć do trwającego od lat konfliktu o Synaj.)

Czy odradzam wakacje w Egipcie w ogóle? Hmmm, nie chciałabym mieć żadnego życia ludzkiego na sumieniu… nie chciałabym, aby jakiemukolwiek turyście stała się krzywda z mojego powodu. Powiem tak – gdybym miała możliwość powrotu do Egiptu, to nie zastanawiałabym się nawet sekundy. Po prostu kupiłabym bilet na samolot, spakowała walizkę i poleciała do Kairu. Tyle tylko, że nie pojechałabym tam w celach turystycznych i nie musiałabym ani zwiedzać Piramid w Gizie, ani biegać z aparatem fotograficznym zawieszonym na szyi po centrum miasta. Poza tym jestem „fighterem” i nawet Rewolucja nie zmusiła mnie do powrotu do Polski. Decyzję o wakacjach w Egipcie pozostawiam do indywidualnego rozpatrzenia… tym razem.  

więcej o ostatnich wydarzeniach w Egipcie: (w języku angielskim)



1 sierpnia 2012

Egipcjanie ratują polskich turystów


01 sierpnia 2012, godzina 22:00

Pamiętam, że miałam pisać o przelocie do Egiptu na własną rękę, bez pomocy biur podróży… jednak wydarzenia sprzed kilku dni zmusiły mnie do małej zmiany planów. W gruncie rzeczy wpis będzie dotyczył lotnictwa, ale jednak z trochę innego punktu widzenia.
Kilka dni temu rozpoczęły się poważne problemy finansowe jednej z polskich linii lotniczych. Zapowiedziano zawieszenie większości połączeń krajowych, co miało nastąpić w połowie sierpnia. I nagle, późnym wieczorem 26 lipca, połączenia zostały odwołane, o czym klienci OLT Express dowiadywali się najczęściej będąc już na lotniskach. Utknęli podróżujący w Poznaniu, Krakowie, Gdańsku i Warszawie. Na zwołanej dnia następnego konferencji prasowej prezes zapewniał, że połączenia czarterowe będą obsługiwane zgodnie z planem i nic nie wskazuje na ich zawieszenie. Szybko okazało się, że były to tylko puste słowa… obietnice bez pokrycia. Ostatniego dnia lipca turyści wybierający się na wakacje do Egiptu utknęli na polskich lotniskach z powodu zawieszenia wszystkich lotów obsługiwanych przez OLT Express. Nie pamiętam sytuacji, w której turyści nie mogliby skorzystać z wymarzonych i opłaconych wakacji z powodu upadku linii lotniczych – zazwyczaj wakacje nie dochodziły do skutku lub były drastycznie i nagle przerywane z powodu problemów finansowych biur podróży. Ale, jak się okazuje, w Polsce wszystko jest możliwe.
Na pomoc polskim turystom, którzy w większości mieli wypoczywać na plażach Morza Czerwonego przyszły egipskie – a dokładniej kairskie, linie lotnicze Air Cairo. Wyczarterowały one kilka samolotów, które kilkanaście godzin później pojawiły się na polskich lotniskach (między innymi w stolicy Wielkopolski) i zabrały turystów na wymarzone wakacje do kraju faraona.

na kairskim niebie...

Pobyt nad Morzem Czerwonym: około 2500zł
Zwiedzanie Piramid: 60 egipskich funtów
Pomoc linii lotniczych Air Cairo: bezcenna!


26 lipca 2012

A w Polsce rewolucja?


26 lipca 2012, godzina 22:30

Drogi Czytelniku, wiem, że kolejny wpis miał dotyczyć przelotu do Kairu (Egiptu), ale w wyniku wydarzeń, jakie miały miejsce niecałe pół godziny temu, wpadła mi do głowy myśl, którą muszę się podzielić na Blogu. Obiecuję, iż niniejszy wpis stanowi jedynie małą dygresję i już następnym razem powrócę do tematu wakacyjnego pobytu w Egipcie bez pomocy biura podróży. Ale najpierw…
Wbrew tytułowi, sprawa wcale nie dotyczy rewolucji, walk ulicznych, obalania rządu – bo nie jest to miejsce, w którym zajmowałabym się polską polityką. Historia, która spowodowała dzisiejszą tęsknotę za Kairem, dotyczy zakupów w lokalnym sklepiku osiedlowym, o którym wspominałam już kilka miesięcy temu – chyba podczas pierwszych tegorocznych upałów.
Osiedlowy sklepik opiera swoją działalność o sprzedaż produktów spożywczych, prasy codziennej, tygodniowej, kolorowej, a także alkoholu i papierosów – te ostatnie, moim zdaniem, są podstawowymi produktami wypracowującymi zysk właściciela. Pomijając pieczywo i jednodniowe soki owocowo - warzywne, dostawy towaru odbywają się tu raz w tygodniu (naprawdę raz!). Nigdy wcześniej nie było problemu z brakiem towaru, ale od kilku tygodni w każdy czwartek – czyli dzień przed kolejną dostawą towaru – sklep zaczyna świecić pustkami. Do tej pory zazwyczaj brakowało papierosów i świeżego mleka, ale dzisiaj… Niestety, mój jedyny nałóg (poza laptopem, który w moim przypadku służy nie tylko rozrywce, ale przede wszystkim pracy, a przez to spędzam z nim średnio osiem godzin dziennie) zmusił mnie do wieczornej wizyty w osiedlowym sklepiku.  Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu brakowało już nie tylko papierosów i mleka, ale także biletów autobusowych (mniej więcej pięć godzin wcześniej jeszcze były – wiem, bo kupowałam) i pewnie kilku innych produktów, o które nie pytałam. Była godzina 22, a sklep przypominał mi sklep, w którym robiłam zakupy w Kairze. Z tą małą różnicą, że pewnych produktów ( przede wszystkim papierosów i kart telefonicznych) brakowało w Kairze tylko i wyłącznie podczas Rewolucji, kiedy ulice w naszej okolicy były po prostu zamknięte, a wokół trwały walki pomiędzy demonstrantami a policją. Przez rok czasu, kiedy mieszkałam w Kairze nigdy nie zdarzyło się, żeby brakowało mleka! A tutaj proszę bardzo – co tydzień, w czwartek nie ma! Rewolucja? A może powrót do czasów PRL? Sama nie wiem… ale chyba zacznę robić zakupy w innym miejscu.
Nasuwa mi się taka myśl, że organizacja pracy, przepływu towaru i dostaw towaru jest znacznie lepiej zorganizowana w afrykańskiej metropolii niż w dużym mieście centralnej Europy. Zaskakujące… naprawdę, zaskakujące.