Egipt – piramidy, faraonowie, Sfinks, pustynia, Nil, słońce, palmy .... długo można by wymieniać skojarzenia jakie nasuwają się z nazwą tego afrykańskiego państwa leżącego nad Morzem Czerwonym ( a także nad Morzem Śródziemnym, chociaż tego turyści jakby nie zauważają). Państwa, które coraz liczniejsza grupa Europejczyków, w tym także Polaków, wybiera na idealne miejsce swoich wymarzonych wakacji. Idąc jedną z głównych ulic mojego miasta mijam cztery, a może nawet pięć, biur podróży i każde z nich kusi mnie dwutygodniowym pobytem w jednej z miejscowości nad Morzem Czerwonym. Sharm al Sheikh, Hurghada czy, coraz popularniejsze w ostatnich latach, Marsa ‘Alam... Piękne piaszczyste plaże, basen z krystalicznie czystą wodą w każdym hotelu, nurkowanie wśród barwnych raf koralowych, animacyjne programy dla turystów, pokazy tańca brzucha, czy wycieczka na pustynię do „prawdziwej” wioski Beduinów.....to najczęściej wymieniane przez biura podróży atrakcje Egiptu.
Ja, ze swojej strony, dodałabym jeszcze przynajmniej dziesięć innych powodów, dla których warto odwiedzić Egipt, a byłyby to między innymi: egipska kuchnia, Piramidy w Gizie, rejs feluką, lokalne kawiarenki z sziszą, głośna orientalna muzyka, pustynia, a może nawet sandboarding na pustynnych wydmach, skarby Luksoru, Asuanu i Abu Simbel (szczególnie 22 lutego lub 22 października, kiedy promienie słoneczne oświetlają posągi stojące przy wejściu do starożytnej świątyni), Muzeum Starożytności w Kairze, oazy ukrywające się na Pustyni Zachodniej, Aleksandria, Kair… oj, mogłabym tak jeszcze długo wymieniać powody, dla których warto odwiedzić kraj faraonów.
Mam świadomość, że wśród Czytelników niniejszego bloga są zarówno podróżnicy – odkrywcy, którzy najczęściej przemierzają świat sami i na własną rękę, trzymając się bardzo daleko od biur podróży i wszelkiego typu wycieczek zorganizowanych. Sami kupują bilet na samolot, sami rezerwują hotele, sami ustalają plan wycieczki i sami poznają kraj, w którym aktualnie przebywają. Do tego rodzaju „wycieczkowiczów” zaliczam także siebie i dla tej grupy Czytelników mam tylko jedną odpowiedź na postawione w tytule wpisu pytanie – oczywiście, że warto!!! Szczególnie w okresie wczesnej wiosny lub jesieni, kiedy upały nie są już tak dokuczliwe i można swobodnie zaplanować zwiedzanie oaz na Pustyni Zachodniej… Dwutygodniowa eskapada - karawana od oazy do oazy połączona z noclegami pod gołym niebem, kiedy wydaje się, że można dosięgnąć gwiazd, jest naprawdę niezapomnianym przeżyciem.
Wśród Czytelników bloga jest również grupa ludzi zmęczonych całoroczną pracą zawodową, dla których jedynym wakacyjnym marzeniem jest… przysłowiowy „święty spokój”. Cóż mogę im zaproponować? Hmm… myślę, że także im mogę polecić wakacje w Egipcie, na plażach Morza Czerwonego. Gwarantowane słońce i brak deszczu (czego niestety nie można zagwarantować w żadnym miejscu w Polsce), luksusowe hotele z widokiem jeśli nie na Morze, to przynajmniej na równie luksusowe baseny, palmy, kolorowe, choć bardzo już zniszczone przez przemysł turystyczny, rafy koralowe, nurkowanie, pływanie, surfowanie, żeglowanie, czy też wylegiwanie się na plaży… Można także przerwać na jeden lub dwa dni wylegiwanie się na leżaku z gazetą w ręce i skorzystać z wycieczek fakultatywnych: do Luksoru, Asuanu, Kairu, do wioski beduińskiej (niekoniecznie prawdziwej, może bardziej stylizowanej na beduińską dla zaspokojenia ciekawości turysty), czy też na Górę Mojżesza.
Powodów, dla których warto spędzić wakacje w Egipcie jest naprawdę dużo… a i cenowo kraj faraonów wypada całkiem korzystnie. 1 funt egipski to około 0,62 PLN, chociaż należy pamiętać, że ceny w kurortach są dużo wyższe niż w stolicy czy w Aleksandrii. Ale przy wersji „all inclusive” nikt nikogo nie zmusza do wydawania majątku…
Z uwagi na obecną, wciąż niestabilną sytuację, w Egipcie odradzam wakacje w Sharm el Sheikh, a nawet na całym Półwyspie Synaj… dużo rozsądniejszym wyborem będzie Hurghada lub Marsa Alam. A stamtąd to już tylko „rzut kamieniem” do Luksoru… i świata starożytnego ukrytego w Tebach…