"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

26 maja 2012

Wstępne wyniki


26 maja 2012, godzina 15:00

Wstępne wyniki wyborów prezydenckich pokazują, że do ostatecznego rozstrzygnięcia niezbędna będzie druga tura. Żaden z kandydatów nie zdobył bowiem znaczącej przewagi i potrzebnego ponad 50% poparcia. Wstępne wyniki pokazują, że w drugiej turze wyborów zmierzą się Mohamed Morsy – kandydat Bractwa Muzułmańskiego oraz Ahmed Shafiq. Który z dwóch kandydatów wygra i zostanie nowym prezydentem Egiptu? Z odpowiedzią na to pytanie trzeba będzie poczekać przynajmniej do połowy czerwca – druga tura wyborów odbędzie się w dniach 16 i 17 czerwca 2012 roku.
Bez względu na ostateczny wybór Egipcjan, mam nieodparte wrażenie, że niewiele się w tym kraju zmieni. Realna władza nadal będzie pozostawać w rękach wojska w stopniu znacznie wyższym niż powinna. I to nie dlatego, że Naczelna Rada Wojskowa nie przekaże władzy nowo wybranemu prezydentowi, ale dlatego, że niecały tydzień przed rozpoczęciem wyborów wprowadziła zmiany w konstytucji, które gwarantują armii niezależność finansową - parlament będzie ustalał kwotę jaka rocznie będzie przekazywana wojsku, ale nie będzie miał wpływu na szczegółowy podział tych środków. Ponadto to nie parlament, ani nie prezydent, czy premier, ale właśnie armia będzie decydowała o wyborze ministrów w tzw. „resortach siłowych” (w tym Ministra Obrony, Ministra Spraw Wewnętrznych, Ministra Policji…).
Wracając jednak do wstępnych wyników wyborów, to najbardziej dziwi mnie fakt, iż Ahmed Shafiq - reprezentant obalonego w lutym 2011 roku prezydenta, ostatni premier w rządzie Hosniego Mobaraka, powołany na to stanowiska w dniu 29 stycznia 2011 roku, a więc już w trakcie trwania Rewolucji, a także były minister lotnictwa (w latach 2002-2011) uzyskał tak wysokie poparcie wśród wyborców. Zmusza mnie to do postawienia sobie pytania o sens Rewolucji, o sens śmierci poniesionej przez protestujących na Placu Tahrir zimą 2011 roku. Jest to jednocześnie kolejny dowód na to, że armia nie zamierza rezygnować z szerokich wpływów na politykę państwa i nie zamierza bez walki oddać władzy cywilnemu rządowi, prezydentowi i parlamentowi.

wojsko na ulicach w centrum Kairu - styczeń 2011
helikopter na kairskim niebie - luty 2011

Pytanie, kto wygra drugą turę wyborów i zostanie nowym prezydentem Egiptu, a także pytanie o to, co zmieni się po wyborach pozostawiam otwarte… przynajmniej do drugiej połowy czerwca. 

25 maja 2012

Ostry sprzeciw!


25 maja 2012, godzina 22:30

Zawsze myślałam, że jedną z podstawowych zasad istnienia telewizji publicznej jest pełnienie przez nią funkcji edukacyjnej. W popularnych serialach nie raz pojawiały się ważne problemy społeczne oraz dyplomatyczne podpowiedzi, jak te problemy należałoby rozwiązywać. Pojawiały się kwestie związane z niską dzietnością kobiet, z badaniami profilaktycznymi związanymi z chorobami nowotworowymi, prześladowaniami słabszych w szkole, tolerancją itp… Wydawać by się mogło, że telewizyjne seriale, które dosłownie wyrastają jak grzyby po deszczu, uczą, doradzają, kształcą… ale okazuje się, że nie zawsze… Czasami seriale wtapiają się w stereotypowy nurt myślenia i nawet nie zamierzają z tymi stereotypami walczyć. Drogi Czytelniku, zapewne zastanawiasz się teraz, dlaczego piszę o tym problemie na blogu poświęconemu stolicy Egiptu? Już wyjaśniam…
Pragnę w tym miejscu nie tylko skrytykować brak rzetelności w serialach prezentowanych w publicznej telewizji polskiej, ale pragnę również głośno i stanowczo zaprotestować przeciw stereotypowemu przedstawianiu Egipcjan. Aby uniknąć kryptoreklamy i błąkania się po sądach w związku z ewentualnym procesem o zniesławienie czy też o naruszenie dóbr osobistych twórców owego serialu (producenta, scenarzysty, reżysera, aktorów itp.), nie podam jego tytułu. Mogę tylko powiedzieć, że jest to dość popularny serial prezentowany od poniedziałku do czwartku w tzw. „telewizyjnej dwójce”.
Nie! Nie! I jeszcze raz nie! dla scenarzysty. Postać młodego Egipcjanin, który postanowił odwiedzić swoje polskie „koleżanki” poznane podczas wakacji w kurorcie nad Morzem Czerwonym jest tendencyjna, stereotypowa i ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. I nie myślę o tym, że tacy Egipcjanie nie istnieją… Chcę tylko powiedzieć, że serial nie pokazał rzeczywistego problemu skupiając się jedynie na przedstawieniu biednego, „głodnego” pieniędzy mieszkańca północnej Afryki, który w zamian za dziesięciokrotne powiedzenie „you are beautyful, I love you” (jesteś piękna, kocham cię) oczekuje wdzięczności w postaci sponsoringu. Cóż… pytanie brzmi, czy mężczyzna, bez względu na zamieszkiwaną przez niego długość i szerokość geograficzną, mając na utrzymaniu żonę i być może dwójkę, albo nawet trójkę dzieci, odmówiłby kobiecie, która w zamian za tydzień lub dwa tygodnie „dobrej zabawy” zapewniłaby jego rodzinie byt?! Problemu nie stanowią Egipcjanie, którzy po obejrzeniu kilku ostatnich odcinków serialu wydają się być naciągaczami, oszustami, kłamcami… Problem stanowią Polki, które jeżdżą do Egiptu na wakacje wcale nie ze względu na słońce i czyste plaże, ale ze względu na szeroko rozumianą „seks turystykę”. Jeżeli blondwłosa – a więc dla Egipcjan egzotyczna – Polka jest wniebowzięta słysząc setki komplementów na swój temat, jeżeli godzi się na wakacyjny seks bez zobowiązań i jeżeli płacze na lotnisku twierdząc, że kocha, to niestety musi się liczyć z konsekwencjami swojego zachowania! I to nie znaczy, że Egipcjanin jest oszustem, kłamcą, że jest pazerny na pieniądze… on po prostu wykorzystuje okazję do zarobienia pieniędzy, aby móc kupić prezent żonie, posłać dzieci do szkoły, czy zainwestować we własny biznes, który zapewni godne życie jemu i jego rodzinie. Gdyby wyjeżdżająca na wakacje Polka szanowała samą siebie, wykazała się inteligencją i tolerancją dla innej kultury, byłaby również szanowana przez Egipcjan. Ale tego aspektu scenarzysta serialu nie dostrzegł… nie zauważył, albo zauważyć nie chciał (bo przecież „co złego, to nie my”), że winę za taki stan rzeczywistości ponoszą same Polki, a nie ich wakacyjni, egzotyczni kochankowie.
Osobiście ostro krytykuję serial i jego twórców, a także krzyczę donośne „NIE!” dla takiego przedstawiania rzeczywistości. A telewizja (utrzymywana także z moich pieniędzy), zamiast edukować i kształcić społeczeństwo, wtapia się w nurt myślenia stereotypami – bo tak jest po prostu wygodniej i znacznie łatwiej. Tylko komu ma to służyć?! 

23 maja 2012

Ostatni zakręt…


23 maja 2012, godzina 12:30

Pierwsza tura pierwszych wolnych wyborów prezydenckich rozpoczęta!
Od czasu obalenia Hosniego Mubaraka minęło piętnaście długich i niespokojnych miesięcy. Z początkowych zapowiedzi Naczelnej Rady Wojskowej wynikało, że wybory odbędą się w przeciągu pół roku, tymczasem Egipcjanie musieli na to, niewątpliwie historyczne wydarzenie, poczekać znacznie dłużej. Ale po piętnastu miesiącach narastającego niepokoju i niezadowolenia społecznego, doczekali się pierwszych wolnych wyborów prezydenckich.
Czy wśród ubiegających się o fotel prezydenta kandydatów jest ten, który już w pierwszej turze zdobędzie znaczną przewagę? Czy też głosy wyborców rozłożą się równomiernie na poszczególnych kandydatów i druga tura okaże się niezbędna?
Trudno wyrokować… podczas kampanii wyborczej były debaty telewizyjne, merytoryczne spory, spotkania ze społeczeństwem…, ale naprawdę trudno mi wnioskować, kto zostanie nowym prezydentem Egiptu.

Wśród kandydatów są między innymi:
Abdel Moneim Abouel Fottouh - były członek Bractwa Muzułmańskiego;
Abul Ezz al - Hariry – członek popularnej partii socjalistycznej;
Ahmad Shafik – były premier Egiptu;
Amr Moussa – minister Spraw Zagranicznych i szef Ligi Arabskiej;
Hisham al - Bastawisy – sędzia i wice-prezydent Sądu Kasacyjnego;
Khaled Ali – prawnik specjalizujący się w prawie pracy;
Mohamed Morsy – przywódca Bractwa Muzułmańskiego;
Selim al - Awa – pisarz islamski.

Mam tylko nadzieję, że nowo wybrany prezydent  będzie potrafił zbudować coś, co sama nazywam „islamską demokracją”. Znaczy to mniej więcej tyle, że chciałabym, aby nowy prezydent (wraz z niedawno wybranym parlamentem) potrafił połączyć demokratyczne zasady rządzenia państwem z islamem i wielowiekową tradycją. Nie chciałabym, aby Egipcjanie zgubili to, co cenię w nich najbardziej: radość życia (bez względu na otaczające problemy), chęć niesienia pomocy innym, życzliwość, silne przywiązanie do rodziny i do tradycji. Jednocześnie mam nadzieję, że nowo wybrany prezydent nie zamknie Egiptu w kręgu państw islamskich i nie będzie podążał drogą Iranu.
Uprawnionych do głosowania jest 53 miliony obywateli, z czego aż 11% mieszka w samym Kairze. 

19 maja 2012

Wybrakowany autobus


18 maja 2012, godzina 16:00


Tak się zdarzyło, że dzisiaj w tzw. „godzinach szczytu”, czyli około godziny piętnastej, kiedy uczniowie, studenci, ludzie pracujący masowo korzystają z komunikacji miejskiej, musiałam i ja skorzystać z przejazdu autobusem. Miałam jednak to szczęście, że wsiadałam zaledwie kilka przystanków od pętli autobusowej i praktycznie bez żadnego problemu znalazłam miejsce siedzące. I to mnie uratowało przez ściskiem i przed uczuciem jakie towarzyszy sardynkom zamykanym w metalowej puszce. Po przejechaniu połowy trasy okazało się bowiem, że kierowca nie jest w stanie zamknąć drzwi – powodem takiego stanu rzeczy nie była wcale usterka pojazdu, ale przepełnienie. Staliśmy na przystanku chyba dziesięć minut, podczas których kierowca bezskutecznie walczył z i tak już mocno ściśniętymi pasażerami. Problem polegał na tym, że drzwi zamykane są przy pomocy fotokomórki, a ta została całkiem zasłonięta stopami podróżujących, którzy byli spragnieni szybkiego powrotu do swoich domów. Kierowca krzyczał, aby pasażerowie przesunęli się do wewnątrz pojazdu, w którym i tak nie było już miejsca, fotokomórka odmawiała zamknięcia drzwi, a ja tak sobie siedziałam i myślałam nad możliwością zaistnienia podobnej sytuacji w Kairze. Być może wspominałam już wcześniej, że w stolicy Egiptu autobusy są w pewnym sensie pozbawione drzwi… co nie znaczy, że ktoś je po prostu ukradł, odkręcił, czy skutecznie popsuł… znaczy to tylko tyle, że w Kairze pozostają one otwarte, zarówno podczas „postoju” na przystankach, jak i podczas jazdy. Poza tym, że ułatwia to wsiadanie i wysiadanie z autobusu – można to zrobić praktycznie w każdym momencie podróży, daje to również pasażerowi poczucie swobody i wolności. Żadnego zamykania drzwi, żadnych fotokomórek, żadnych krzyków kierowcy… pełen luz. Mogłabym podróżować autobusem trzymając jedną nogę poza pojazdem i nikt nawet by tego nie zauważył… o krzykach i pouczeniach nie wspominając. A tu w Polsce, na każdym kroku człowiek spotyka się z przepisami, zakazami, nakazami… na wolność nawet nie ma miejsca… 

4 maja 2012

Goło i nie do końca wesoło


03 maja 2012, godzina 15:00

Długi weekend (a może długi tydzień) w pełni – w Polsce, oczywiście. Chociaż święto pracy przypadające 01 maja, obchodzone jest również w Egipcie, to jednak tym razem skupię się na Polsce. Biorąc zaledwie trzy dni urlopu, można było zyskać całkiem długi weekend, bo trwający aż dziewięć dni. Taka okazja nie zdarza się często. Pogoda, chociaż jeszcze kilkanaście dni temu nic na to nie wskazywało, dopisała jak rzadko kiedy. Zazwyczaj długie weekendy były deszczowe i dość chłodne. W tym roku jest inaczej: słonecznie i ciepło (niektórzy twierdzą, że jest wręcz upalnie, ale jak dla mnie jest zaledwie ciepło). Upalnie to zrobi się latem w Kairze, kiedy termometry będą nieprzerwanie przez dwa – trzy miesiące wskazywały 40 stopni Celsjusza. Pomijając jednak własne, całkiem subiektywne odczucia związane z temperaturą i pozostawiając na boku rozważania dotyczące różnicy pomiędzy dniem ciepłym a upalnym, chciałabym skupić się na zupełnie innym zjawisku. Zjawisku, które już podczas moich zeszłorocznych wakacji spędzanych w Polsce strasznie mnie uwierało. Mam oczywiście na myśli zrzucanie z siebie odzieży i bardziej pokazywanie niż zakrywanie. Naprawdę chciałabym teraz być w Kairze, gdzie nikt nie zmusza mnie do oglądania prawie nagich ciał kobiet, których spódniczki kończą się w połowie pośladków a skąpe bluzeczki zaledwie zakrywają sutki, bo przecież nie całe piersi. Oglądanie wszechobecnego cellulitu i wałeczków tłuszczowych zlokalizowanych na odsłoniętych brzuszkach, przyprawia mnie o mdłości. Zawsze twierdziłam, że to, co zasłonięte, kusi znacznie bardziej niż to, co zabiera miejsce wyobraźni.
Pamiętam mały sklepik w dzielnicy Garden City, w której mieszkałam podczas mojego pierwszego pobytu w Kairze (wiosną 2010 roku). Kwiecień w stolicy Egiptu był wyjątkowo upalny (a może tak mi się wówczas wydawało, bo przecież wyjeżdżając z Polski przyzwyczajona byłam do temperatury 15 stopni Celsjusza, a nie do 33). W tym naprawdę niewielkim sklepiku spotkałam Egipcjankę, która pracując około ośmiu godzin dziennie musiała znosić upał zakryta dosłownie od stóp do głów. Jedyną częścią jej ciała, która pozostawała niezakryta, były oczy. Cudowne, duże, czarne oczy pełne uroku, tajemniczości, przenikliwości. Do dzisiaj, chociaż minęło już półtora roku, pamiętam badawcze spojrzenie Egipcjanki, u której regularnie zaopatrywałam się w wodę butelkowaną. Miejsc, w których mogłam zakupić wodę, było mnóstwo, a może i jeszcze więcej, ale naprawdę  lubiłam odwiedzać ten mały sklepik z zakrytą od stóp do głów Egipcjanką.
I wcale nie twierdzę, że wszystkie Polki powinny teraz zakrywać się prześcieradłami albo wielkimi płachtami ciemnego materiału, które skrupulatnie ukryją nawet najmniejszy skrawek kobiecego ciała. Nie! Tylko, kiedy idę do sklepu, to oczekiwałabym, że sprzedawczyni nie będzie biegała pomiędzy regałami w szortach nie do końca zakrywających pośladki i topie ukazującym kolor ramiączek od stanika. W moim skromnym przekonaniu, jakieś zasady dotyczące ubioru powinny jednak obowiązywać, szczególnie w miejscu pracy. I nie mam nic przeciwko noszeniu w pracy spódniczki przed kolano i bluzeczki z krótkim rękawem, ale kiedy służbowy fartuszek jest dłuższy niż to, co ukrywa się pod nim, to już jest przesada. Ale może znów dochodzi do głosu mój tradycjonalizm? 

3 maja 2012

Zamieszek ciąg dalszy


02 maja 2012, godzina 20:30

Jak podaje egipski dziennik „Al Masry Al Youm”, w wyniku zamieszek jakie miały miejsce w okolicy budynków Ministerstwa Obrony zginęło już 20 osób. Początkowo mówiono, iż demonstracje zostały wywołane przez zwolenników odrzuconego przez Państwową Komisję Wyborczą kandydata na prezydenta z ramienia Salafitów – Hazema Abu Ismaila. Jeden z uczestników tych wydarzeń wyznał, iż protesty nie są związane z Abu Ismailem, ale są reakcją Egipcjan na rządy Naczelnej Rady Wojskowej.
Bez względu na prawdziwy cel demonstracji, pewnym jest, że 20 osób biorących udział w zamieszkach straciło życie. 

1 maja 2012

Nielegalna piłka


01 maja 2012, godzina 18:30

Piłka nożna to sport narodowy Egipcjan. Transmisje meczy zarówno ligi egipskiej, jak i lig europejskich, a także mecze rozgrywane w ramach turnieju Pucharu Narodów Afryki skupiają przez telewizorami dosłownie wszystkich Egipcjan: dzieci i dorosłych, dziewczynki i chłopców, kobiety i mężczyzn, mieszkańców miast i wsi. Piłkę nożną kochają tutaj wszyscy! (bez wyjątku). A może powinnam napisać, że „football” kochali tutaj wszyscy… aż do 01 lutego 2012 roku. To właśnie tego dnia na stadionie w Port Said wybuchły krwawe zamieszki. Obecnie toczy się proces sądowy chuliganów, którzy pierwszego dnia lutego zaatakowali fanów oraz piłkarzy kairskiej drużyny Al-Ahly i doprowadzili do śmierci 75 osób. W związku z zamieszkami pod budynkiem sądu oraz licznymi protestami mającymi na celu utrudnienie prowadzenia postępowania, proces został odroczony do połowy maja.
Kilka dni temu Egipska Federacja Piłki Nożnej podała do publicznej wiadomości informację o zawieszeniu wszystkich rozgrywek ligowych w sezonie 2011/2012. Powodem takiej decyzji jest oświadczenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, iż nie jest możliwe zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom rozgrywek: zarówno piłkarzom, jak i widzom. W związku z powyższym mecze zostały odwołane, a Puchar krajowy został zawieszony. Krótko mówiąc, narodowy sport Egipcjan został zdelegalizowany…