Przyspieszenie prac nad ustawą zasadniczą, a także
ogłoszenie terminu referendum w sprawie przyjęcia nowej konstytucji, nie
uspokoiły sytuacji w Egipcie. Wprost przeciwnie – jeszcze bardziej skłóciły
naród i podzieliły go na dwa wrogie sobie obozy. Zarówno zwolennicy, jak i
przeciwnicy prezydenta Mohammeda Mursiego opanowali ulice Kairu, gdzie w sposób
mniej lub bardziej pokojowy wyrażają swój sprzeciw i swoje żądania. Opozycja
domaga się od prezydenta cofnięcia wydanego dwa tygodnie temu dekretu, na mocy
którego kompetencje i realna władza prezydenta zostały mocno rozszerzone. Mursi
pozostaje nieugięty i wciąż twierdzi, że jako głowa państwa ma obowiązek
chronić Rewolucję, a także dbać o przyszłość narodu. Nie wszyscy jednak
podzielają poglądy prezydenta. Mohammed el Baradei – przedstawiciel opozycji, zapowiedział,
że podejmie rozmowy na temat przyjęcia nowej konstytucji dopiero jak Mursi
unieważni wydany przez siebie dekret. Wydaje się jednak, że na to nie ma
żadnych szans. Czy opozycja zbojkotuje referendum? Czy i kiedy na ulice Kairu
powróci spokój i porządek?
Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Podczas
wczorajszych starć przeciwników i zwolenników Mohammeda Mursiego jakie miały miejce w pobliżu Pałacu Prezydenckiego,
śmierć poniosło 5 (według niektórych mediów aż 10) osób, a około 700 zostało
rannych. Do stłumienia zamieszek użyto gazu łzawiącego, a dzisiaj od wczesnych
godzin porannych Pałac został otoczony przez wojskowe czołgi. Czyżby prezydent
obawiał się niezadowolonego i coraz bardziej agresywnego tłumu? Ma ku temu
powody. W miastach: Ismailia i Suez wczorajszej nocy tłum demonstrantów podpalił
budynki, w których swoje biura miało Bractwo Muzułmańskie. Tydzień wcześniej
spalono siedzibę partii Wolność i Sprawiedliwość w miasteczku Damanhour, w
delcie Nilu. Aby uniknąć ataku na Pałac Prezydencki, Mohammed Mursi otoczył swoją
siedzibę kordonem wojska i policji. Nie uspokoiło to jednak sytuacji na ulicach
miasta. Na Tahrir wciąż wznosi się miasteczko namiotowe… Wydaje się, że dopóki
nowa konstytucja nie stanie się dokumentem obowiązującym, i dopóki prezydent
nie odda części swojej władzy opozycji, niepokój społeczny będzie narastał. Tylko
dokąd to wszystko zaprowadzi Egipt - kraj coraz bardziej pogrążony w chaosie,
kryzysie gospodarczym i wzajemnych żalach?
(z
uwagi na bieżące wydarzenia, które śledzę z ogromną uwagą, o samym projekcie
konstytucji i jej spornych artykułach napiszę najpóźniej do 15 grudnia 2012)