"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

10 listopada 2011

Przyjazd do Polski – dlaczego?

13 września 2011, godzina 2:15

Ogólna sytuacja polityczna, społeczna, gospodarczo-ekonomiczna, a także wydarzenia, jakie rozgrywają się w moim życiu osobistym, sprawiły, że znów jestem w miejscu, którego szczerze nie lubię. I nie jest to gabinet stomatologiczny, nie jest to także szary budynek Mogammy, ani też areszt. Jest kwadrans po drugiej w nocy i dopijam właśnie ostatni łyk herbaty w jednej z licznych kawiarni na Międzynarodowym Lotnisku w Kairze. Za godzinę będę już siedziała w samolocie, a po kolejnych czterech znajdę się w zupełnie innym świecie. W świecie, do którego wcale nie mam ochoty wracać... ale życie czasem pisze inne scenariusze niż byśmy sobie tego życzyli.
Dopijam ostatni łyk herbaty i kieruję się do „sali odlotów” numer H-23. Nad drzwiami widnieje napis „Warsaw”...

(Fakt przyjazdu do Polski nie oznacza zaprzestania lub zawieszenia mojej twórczej działalności na niniejszym blogu – tematów związanych ze stolicą Egiptu, które chciałabym tutaj poruszyć wciąż mi nie brakuje. A i podejrzewam, że kolejne dni i tygodnie podsuną mi całkiem nowe... Tak więc zachęcam do dalszego śledzenia wpisów na blogu...)