"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

4 marca 2011

Egipska zima

14 stycznia 2011; godzina 13:30
Zima w Kairze w ogóle nie przypomina zimy znanej mi ze Środkowej i Wschodniej Europy. Trudno tu o śnieg, a temperatura, nawet w nocy, nie spada poniżej zera stopni Celsjusza. Nawet padający deszcz wywołuje radość, a może nawet euforię wśród mieszkańców. W końcu deszcz w Kairze zdarza się tylko kilka razy w roku, zazwyczaj w styczniu i lutym.
Tak też zdarzyło się w tym roku. Najpierw na niebie pojawiły się ciemne chmury, a chwilę później zaczął padać ulewny deszcz. W Polsce ciężko by było wygonić nawet psa na taką pogodę, ale tutaj... tutaj wszyscy cieszyli się jak małe dzieci. My w hotelu też! Zebraliśmy się na tarasie i patrzyliśmy na spadające z nieba krople deszczu. Nawet nam nie przeszkadzało, że mokniemy. Po chwili na tarasie pojawiły się nieduże grudki lodu (wielkości ziarenek grochu) i musiałam tłumaczyć moim egipskim przyjaciołom, że to nie jest padający śnieg, ale grad, czyli zamarznięta woda. Sytuacja była naprawdę zabawna i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej tak się cieszyła z padającego deszczu. W moim rodzinnym kraju jest to raczej jedno z tych mniej lubianych zjawisk atmosferycznych.  
deszcz w Kairze
ciemne chmury nad Kairem