14 luty 2011; godzina 0:00
„Każdy chce mieć przyjaciela, a nikt nie myśli, co robić, aby nim być”Muszę przyznać, że ostatnie wydarzenia były bardzo ważne w moim życiu. I to nie ze względu na ważność międzynarodową owych wydarzeń, ani też nie ze względu na ich historyczność. Mam na myśli moje prywatne życie... ostatnie wydarzenia spowodowały, iż zrozumiałam, że są na tym świecie ludzie, dla których słowo „przyjaźń” ma równie dużą wartość, jak dla mnie. Ale żeby to zrozumieć musiałam wyruszyć w podróż... żeby odnaleźć ludzi myślących podobnie jak ja, musiałam oddalić się od mojego rodzinnego kraju o całe 3000 kilometrów.
Bo kimże jest przyjaciel w Polsce ( i chyba w większości krajów europejskich)? Przyjaciel w Polsce to ktoś, kto może nam pomóc zaspokoić nasze własne cele, nie żądając niczego w zamian i nie oczekując, że i my będziemy mu pomagali w trudnych chwilach. Bo przecież w Polsce myśli się tylko o sobie... jeżeli nie możesz mi pomóc, nie możesz być moim przyjacielem. Jeśli wymagasz ode mnie, że będę przy tobie, kiedy mnie potrzebujesz (a ja niekoniecznie mam wtedy wolny czas, bo jestem zajęty wyłącznie sobą), nie będziesz moim przyjacielem.
Wydarzenia z ostatnich tygodni uświadomiły mi, że można być przyjacielem i mieć przyjaciół tak po prostu; dając tylko siebie i swoją obecność przy tej drugiej osobie. Ale żeby takich przyjaciół znaleźć musiałam przyjechać do Egiptu. A kiedy to zrobiłam okazało się, że wielu z tych, których wcześniej uważałam za swoich bardzo dobrych przyjaciół, po prostu o mnie zapomniało. Tak jakby chcieli mi powiedzieć: jak cię widzę, to możemy być przyjaciółmi, a jak cię nie widzę, to już o tobie nie pamiętam.
I właśnie w tym miejscu pragnę podziękować wszystkim tym, którzy podczas całej tej rewolucji okazali mi wsparcie (przede wszystkim telefoniczne) i pozwolili uwierzyć, że są jeszcze na tym świecie prawdziwi przyjaciele.
„Prawdziwy przyjaciel to ten, który przychodzi, kiedy wszyscy inni odchodzą”