"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

29 czerwca 2011

Pająk i ja

12 czerwca 2011, godzina 04:30

Znów nie mogę spać. Ja nie wiem jak to jest, że nagle z dnia na dzień człowiek tak po prostu zmienia swoje przyzwyczajenia. W Polsce nie do pomyślenia, żebym nie położyła się do łóżka przed pierwszą w nocy, a tutaj... o tej porze zaczynam życie. Może to sprawa klimatu? W końcu z domu wychodzę dopiero wieczorem, bo wcześniej można się najzwyczajniej ugotować. Ale dzisiaj nie będzie o pogodzie.
Jak wspomniałam, nie mogę spać. Jest czwarta nad ranem, a więc za oknem wciąż jeszcze jest ciemno. Znużona czekaniem na sen, postanawiam wstać z łóżka i spędzić trochę czasu z laptopem... może jakoś sen sam przyjdzie. Zapalam małą nocną lampkę i w tej samej sekundzie dostrzegam na ścianie pająka – mutanta. Ma duży, okrągły i gruby brzuch oraz bardzo cienkie nóżki. Jego średnica wynosi tak mniej więcej 8cm... skrada się w ciemności po ścianie wprost do mojego łóżka. Wyskakuję z pościeli jak oparzona, najchętniej zaczęłabym krzyczeć, ale na szczęście, pamiętam, że jest środek nocy. W pośpiechu chwytam laczek i zamierzam się w pająka. W tym samym momencie intruz skacze wprost do mojego łóżka. Nie, tego już za wiele! W ułamku sekundy zapalam światło, które pozwoli mi zobaczyć więcej, niż tylko fragment mojego łóżka i właściwie w tym samym ułamku sekundy rozglądam się po pościeli. Trudno jednak dostrzec czarnego pająka w równie czarnej pościeli. Chwytam delikatnie za róg kołdry i równie delikatnie potrząsam, żeby dostrzec choćby najmniejszy ruch intruza. Pająk po raz kolejny daje mi do zrozumienia, że skoki w dal nie stanowią dla niego żadnego problemu i kieruje się prosto we mnie. Odskakuję, jakby chciał mnie zabić – chociaż może tak właśnie jest, w końcu nie zapytałam o jego zamiary związane z moją osobą. Pająk – mutant spada na podłogę. I wtedy zadaję śmiertelny cios, a szczerze mówiąc, to aż cztery ciosy! Już nigdy więcej nie zakradnie się nocą do mojego łóżka.