"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

25 kwietnia 2011

Sporty ekstremalne, a może jestem za "stara"?

15 kwietnia 2011; godzina 22:30
„Pustynia wciąga nas od głowy do pięt,
Wypala oczy, suszy ciało i krew,
I tylko tra, tra, tra, zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy, wiatr tarmosi nasze ciuchy?

(Bajm, „Nie ma wody na pustyni”)

Dzień rozpoczął się bardzo wcześnie, bo już o siódmej rano od szybkiej porannej toalety i śniadania jedzonego w biegu. Potem ponad półgodzinna jazda samochodem przez miasto, żeby zdążyć na umówione spotkanie na czas. I znów pojawia się moje europejskie pojęcie czasu ;) A potem to już tylko relaks... Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy spędzić cały dzień na pustyni, na uprawianiu sportów ekstremalnych, a dokładniej – na amatorskim uprawianiu sandboardingu.
I nareszcie nikt mi nie mówi, że jestem „za stara” na jazdę na sankach, rzucaniu się śnieżnymi kulkami, lepieniu bałwana, czy spacerze do zoo (oczywiście, w Kairze nie ma śniegu i prawie wszystkie wymienione przez mnie formy spędzania wolnego czasu nie są możliwe do wykonania w słonecznym Egipcie, ale to tylko przenośnia). Nareszcie nikt mi nie mówi, że licząc sobie trzydzieści wiosen, powinnam być stateczną i poważną kobietą. Tutaj, bez względu na wiek, dozwolona jest każda forma spędzania wolnego czasu, nawet ta zarezerwowana dla wieku dziecięcego. Najważniejsze jest to, aby spędzić miło czas w gronie przyjaciół i potencjalnych przyjaciół, żeby oderwać się, choć na chwilę od szarej i trudnej codzienności, żeby po prostu spędzić miło czas z uśmiechem na twarzy. I nikt nie jest na nic za stary, tak długo, jak wybrana forma spędzenia wolnego czasu przynosi radość i zadowolenie. I jeżeli mam ochotę w wieku trzydziestu lat pojeździć na sankach, czy spędzić dzień w ogrodzie zoologicznym, to po prostu to robię.
Dodam tylko, że razem z nami na pustynię wybrał się przebywający na wakacjach w Kairze młody Amerykanin. I wybrał się tam razem ze swoją mamą (muzułmanką, od dłuższego czasy mieszkającą w Egipcie), która 50 urodziny obchodziła już jakiś czas temu. Ale ten fakt wcale nie przeszkodził jej w spróbowaniu swoich sił w jeździe na „desce” po piasku. 
tymczasowy obóz na pustyni ;)
pełnia księżyca na pustyni
mała plama na środku, to JA ;)