"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

11 kwietnia 2011

Kawa pod gołym niebiem

08 kwietnia 2011; godzina 13:00
Piątek – dzień wolny od pracy. Razem z moimi przyjaciółmi oraz przyjaciółmi moich przyjaciół postanowiliśmy spędzić ten dzień razem, w dzielnicy, w której mieszkam, a więc w samym sercu Kairu. I tak, jest godzina 13, a my siedzimy sobie w lokalnej kawiarni i popijamy słodką jak miód herbatę. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że siedzimy na drewnianych krzesłach, prawie na środku ulicy. Bo tutaj lokalna kawiarnia (a więc nie należąca do żadnej dużej, międzynarodowej sieci ) znajduje się zazwyczaj pod gołym niebem. A ponieważ jest piątek i większość mieszkańców postanowiła spędzić ten dzień z dala od swoich domów, na chodniku zabrakło już miejsca dla klientów spragnionych gorącej mocnej kawy po turecku, czy (jak w naszym przypadku) herbaty. Tak więc siedzimy na drewnianych krzesłach, na środku ulicy, przy metalowym stole o wymiarach nie przekraczających 30x30cm, chociaż jest nas 7 osób – ale na tacę z siedmioma szklankami miejsca w zupełności wystarczyło.