03 grudnia 2010; godzina 02:55
Dla przeciętnego mieszkańca Europy, szczególnie Środkowej Europy, godzina 02:55 to niewątpliwie środek nocy. Czas zarezerwowany wyłącznie na sen. Ale nie w Egipcie...chociaż nie ukrywam, że także dla mnie jest to godzina, o której zazwyczaj leżę już wygodnie w moim łóżku i czekam na sen. Ale nie dzisiaj. Jest godzina 02:55 i właśnie dzwoni mój telefon komórkowy. W Polsce nie do pomyślenia, żeby ktokolwiek tak późno odważył się dzwonić bez jakiegoś nadzwyczajnie ważnego powodu. Odbieram telefon myśląc po europejsku, że ktoś próbuje mnie poinformować o jakimś bardzo ważnym wydarzeniu takim, jak: powódź, wojna, urodzenie potomstwa...ale okazuje się, że to przyjaciel, który znudzony siedzeniem na lotnisku i czekaniem na wciąż opóźniający się samolot, po prostu chciał sobie uciąć miłą pogawędkę. W moim rodzinnym kraju pewnie usłyszałby całkiem długą wiązankę niecenzuralnych słów, a potem już tylko trzask odkładanej ze złością słuchawki. Tutaj jest inaczej...
Telefon komórkowy jest nieodłącznym elementem życia każdego Egipcjanina. Większość z nich posiada nawet więcej niż jeden telefon....a można i spotkać, że ktoś ma ich aż cztery (po jednym w każdej z dostępnych sieci komórkowych oraz jeden dodatkowy...tak na wszelki wypadek). Egipcjanie rozmawiają dużo i często...na szczęście nie zapominają także o spotkaniach z przyjaciółmi. A często zdarza się również tak, że jadąc na spotkanie ze znajomym zaczynają z nim rozmowę tuż po wyjściu z domu, oczywiście przez telefon. Jest to chyba najbardziej popularny sposób „zabijania” czasu podczas długich minut spędzanych w samochodzie.
I nikt do nikogo nie ma żadnych pretensji za telefonowanie po północy...zawsze można idąc spać po prostu telefon wyciszyć.