11 lutego 2012, godzina 19:00
Dokładnie rok temu o tej porze w centrum Kairu świętowano… świętowano zwycięstwo narodu egipskiego nad prezydentem… świętowano zwycięstwo protestujących, którzy przez 18 dni i 18 nocy pozostawali na Placu Tahrir i domagali się ustąpienia prezydenta ze stanowiska… świętowano w centrum Kairu, świętowano w dzielnicach peryferyjnych, świętowano w całym Egipcie – w stolicy, w Aleksandrii – drugim co do wielkości mieście Egiptu, w Suezie, w Port Said, w Asjut, w Luksorze, w Asuanie, w Abu Simbel, w odległych od stolicy oazach, świętowano gdzieś pośrodku pustynnych piasków. Świętowano wszędzie, w każdym, nawet najmniejszym, zakątku kraju. Dokładnie rok temu o tej porze osiemdziesięciomilionowe społeczeństwo potomków faraonów dowiedziało się, że prezydent Hosni Mobarak ugiął się pod wpływem masowych protestów w całym kraju i zrezygnował ze stanowiska… Rok temu o tej porze nikt nie pytał o to, co będzie dalej, nikt nie myślał o tym, czy zwycięstwo jest zwycięstwem… Rok temu o tej porze świętowano… kairskie niebo rozświetlały kolorowe fajerwerki, a wszyscy mieszkańcy (około 18 milionów) wyszli na ulice, żeby uczcić swoje zwycięstwo.
Rok temu o tej porze władzę w kraju przejęła Naczelna Rada Wojskowa (SCAF) z marszałkiem Tantawim na czele. Zgodnie z konstytucją i zgodnie z zapowiedziami wojsko miało przejąć władzę na sześć miesięcy, w ciągu których powinny odbyć się wybory prezydenckie… Naczelna Rada Wojskowa miała ustabilizować sytuację w kraju, odsunąć od władzy byłych współpracowników obalonego prezydenta, wprowadzić zmiany w Konstytucji, doprowadzić do wyborów i przekazać władzę w ręce cywilnego rządu. Rok temu o tej porze w taki właśnie scenariusz wydarzeń wierzono…
Mija dokładnie rok od tamtych wydarzeń, rok od wielkiego świętowania na ulicach Kairu i pozostałych miast Egiptu, rok od obalenia prezydenta, rok od zwycięstwa.
Ale czy owe zwycięstwo okazało się zwycięstwem? Czy wojsko przeprowadziło zapowiadane zmiany? Czy sytuacja przeciętnego mieszkańca Egiptu jest lepsza niż była rok temu? Czy żądania, z którymi rok temu naród egipski wyszedł na ulice, zostały, choć w części, spełnione? Czy były prezydent Mobarak poniósł karną odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w trakcie 18 dni i 18 nocy Rewolucji? Czy byli współpracownicy byłego prezydenta zostali odsunięci od władzy? Czy odbyły się zapowiadane wybory prezydenckie, a krajem rządzi cywilny rząd?
Podobnych pytań pojawia się wiele… szkoda tylko, że na wszystkie z nich jest dzisiaj tylko jedna odpowiedź – odpowiedź, która brzmi „nie”.
Rok temu o tej porze świętowano zakończenie Rewolucji… Dzisiaj wiadomo, że Rewolucja wciąż trwa… na co dowodem są chociażby wydarzenia z lipca 2011 roku, kiedy miasteczko namiotowe powróciło na Plac Tahrir, a budynek Mogammy przez kilka dni pozostawał zamknięty; wydarzenia z początku września 2011 roku, kiedy po zakończeniu pokojowej demonstracji w centrum miasta, zaatakowano ambasadę Izraela; wydarzenia z połowy listopada 2011 roku, kiedy demonstrujący ponownie wrócili na Tahrir i kiedy po raz kolejny użyto wobec nich siły; wydarzenia z grudnia 2011 roku, kiedy na ulicach Kairu znów ginęli ludzie; wydarzenia z końca stycznia 2012 roku, kiedy po meczu piłki nożnej w Port Said doszło do krwawych zamieszek, w wyniku których zginęły 74 osoby…
Rok temu o tej porze świętowano zwycięstwo, a dzisiaj o tej porze w oczach wielu mieszkańców Kairu widać strach, niedowierzanie, obawę o dzień jutrzejszy, rezygnację, zażenowanie, smutek… ogromny smutek. Ale w oczach mieszkańców Kairu można zaobserwować coś jeszcze – energię, ukrytą siłę, chęć walki i chęć dokończenia tego, co rozpoczęło się rok, osiemnaście dni i osiemnaście nocy temu… coś, co rozpoczęło się 25 stycznia 2011 roku na Placu Tahrir w centrum stolicy… jest w tym miejscu i w tych ludziach coś jeszcze, coś, co chyba jest dzisiaj najważniejsze – to jedność, jedność narodu egipskiego. Jedność, która sprawia, że zarówno 11 lutego 2011 roku, jak i rok później 11 lutego 2012 roku, wierzyłam i wierzę w sens Rewolucji i z całych sił trzymam kciuki za to, żeby jutro żyło się lepiej.