"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

1 lutego 2012

Przyjaźń z kotem

01 lutego 2012, godzina 19:30

Za oknem coraz większy mróz, temperatura w całym kraju spada poniżej -10 stopni Celsjusza. Wszystko, co żywe szuka schronienia przed zimnem… Władze polskich miast, w te wyjątkowo mroźne dni, pamiętają nie tylko o bezdomnych ludziach, ale także o dziko żyjących zwierzętach. Budują prowizoryczne drewniane schronienia, stawiają w parkach i blokowiskach budy, a także dbają o zapewnienie pożywienia – pomoc ta szczególnie dotyczy bezdomnych kotów. W jednym z większych miast Polski, władze zaapelowały, aby lokatorzy i dozorcy bloków pozostawili otwarte okna od piwnic i dały schronienie zwierzętom. Niestety, nie wszyscy do apelu się przyłączyli. Jedna ze stacji telewizyjnych wyemitowała materiał, w którym jeden z mieszkańców uznał, że woli mieć w piwnicy 100 szczurów niż 100 kotów i okien absolutnie nie otworzy. Szkoda tylko, że ów mężczyzna nie miał odwagi pokazać swojej twarzy publicznie. Wniosek mam tylko jeden – proponuję na czas zimowych mrozów zarekwirować mieszkanie tego pana i przeprowadzić go do… piwnicy. A mieszkanie przekazać organizacjom, które na co dzień pomagają zwierzętom. W końcu, jak powiedziała jedna z kobiet występujących w tym samym materiale filmowym „o kulturze narodu świadczy jego stosunek do zwierząt”. I ja się z tą tezą w pełni zgadzam…
Dodam tylko, że jeśli miarą poziomu naszej kultury jest troska o czworonożnych przyjaciół, to jesteśmy bardzo daleko za Egipcjanami. W Kairze kot jest prawie święty… i może mieszkać wszędzie tam, gdzie ma na to ochotę. Jedzenie, troskę i miłość dostanie dosłownie wszędzie… na ulicy, w parku, a nawet w kamienicy w samym centrum miasta… naprawdę wszędzie. W kamienicy, w której spędziłam prawie rok mieszkało na stałe około 10 „mruczków”. Nie było dnia, żebym korzystając z klatki schodowej, nie spotkała przynajmniej jednego… i nikt nigdy ich stamtąd nie wyganiał. Stanowiły jakby stały element wyposażenia naszej kamienicy i mieszkały tam na tych samych zasadach co i my ( a może nawet i lepszych, bo przecież nie musiały płacić za mieszkanie, za media, jedzenie też dostawały od lokatorów - sąsiadów za darmo).
Na koniec mam dobrą radę dla wszystkich bezpańskich kotów w Polsce – proszę jak najszybciej zebrać rodzinę i przyjaciół, wynająć samolot i przeprowadzić się do Kairu ( bo tam jakby kultura jest wyższa). 

czas na relaks - kamienica w centrum miasta

spacerujący nad Nilem kot