25 stycznia 2012, godzina 14:00
Od rozpoczęcia Rewolucji w Egipcie, która doprowadziła do obalenia prezydenta Hosniego Mobaraka, mija rok… Na Placu Tahrir w centrum Kairu znów zbierają się Egipcjanie i trudno powiedzieć, czy wynika to z chęci świętowania wydarzeń sprzed roku, czy też jest to kolejny etap Rewolucji. Bo przecież, pomimo zakończonych wyborów i pomimo zaprzysiężenia nowego parlamentu, nic się w tym kraju nie zmieniło… a przynajmniej nie zmieniło się na lepsze. Bezrobocie wciąż rośnie, przeciętna pensja jest dużo niższa niż jeszcze rok temu, a turyści omijają Egipt szerokim łukiem. Pomimo przeprowadzonych wyborów władzę w kraju wciąż trzyma armia, z marszałkiem Tantawim na czele… nic się nie zmieniło. Z postulatów, z którymi Egipcjanie tak licznie przyszli na Plac Tahrir rok temu, udało się zrealizować tylko jeden – odsunięto Hosniego Mobaraka od władzy. Poza tym, nic…
Dzisiaj mija rok od tamtych wydarzeń, rok od rozpoczęcia masowych demonstracji… i nie wiem, czy tysiące Egipcjan zebrane na Placu Tahrir świętują swoje „zwycięstwo” (mam na myśli rezygnację Mobaraka ze stanowiska i, w porównaniu z Libią czy Syrią, bezkrwawy przebieg Rewolucji, chociaż nie zapominam o ofiarach tamtych wydarzeń), czy też może rozpoczynają kolejną Rewolucję po Rewolucji. Postulaty wciąż są aktualne, a wydaje się, że Rewolucja jeszcze nie została zakończona.