"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

13 grudnia 2011

A jednak wygrali islamiści

04 grudnia 2011, godzina 22:00

Są już wstępne wyniki wyborów parlamentarnych w Egipcie. Partia Wolność i Sprawiedliwość (Freedom and Justice Party) założona wiosną tego roku przez Bractwo Muzułmańskie zdobyła ponad 35% głosów i zdecydowanie wysunęła się na prowadzenie w „walce” o miejsca w parlamencie. Na drugim miejscu uplasowała się „skrajnie konserwatywna partia muzułmanów salafitów”* z poparciem 24%, kolejna partia o „zabarwieniu” islamskim Wassat zdobyła ponad 4% głosów, a więc jak łatwo policzyć partie islamskie zdobyły razem ponad 60% wszystkich głosów. Na Blok Egipski, w którego skład weszły mniejsze ugrupowania o poglądach liberalnych zagłosowało 15%. Co to oznacza dla przyszłości Egiptu? Jak powiedział Ahmed Subai z Partii Wolność i Sprawiedliwość „naród egipski wkroczył na drogę prowadzącą do zbawienia...”* Partia Bractwa Muzułmańskiego, która jest zwycięzcą wolnych wyborów parlamentarnych nie zamierza jednak rządzić sama, ale wyciągnąć rękę do wszystkich pomniejszych ugrupowań, aby razem przejść przez trudny okres transformacji kraju. Nie można jednak pominąć faktu, że to jednak partie o charakterze mocno religijnym wygrały te wybory, i można się spodziewać, że wszelkie zmiany w prawie i konstytucji będą zmierzały w kierunku wprowadzenia Szariatu w kolejnych dziedzinach życia (w tej chwili prawo cywilne Egiptu oparte jest w dużym stopniu na Kodeksie Napoleona, natomiast Szariat obecny jest wyłącznie w prawie rodzinnym). Czas pokaże, czy wybór jakiego dokonali Egipcjanie był słuszny, a rządy nowego parlamentu będą zgodne z oczekiwaniami narodu...