"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

26 sierpnia 2013

Polowanie na chrześcijan

Rewolucja z 2011 roku przyniosła ze sobą zmiany na gorsze. Grupą, która najbardziej została dotknięta zmianą władzy są egipscy chrześcijanie. Ataki na kościoły przybrały mocno na sile w przeciągu ostatnich tygodni. Zamach stanu i odsunięcie od władzy Mohammeda Mursiego sprawiły, że wzrósł poziom agresji wśród zwolenników Bractwa Muzułmańskiego.
Egipcjanie o skrajnych poglądach islamistycznych swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji w kraju wyładowali paląc kościoły chrześcijańskie. W zależności od źródeł mówi się o czterdziestu lub nawet sześćdziesięciu obiektach religijnych, które ucierpiały w ostatnich dniach.

Jeszcze kilka lat temu wzajemne ataki pomiędzy muzułmanami i Koptami były w Egipcie wydarzeniami incydentalnymi. W czasie Rewolucji wyznawcy obu religii spotkali się na Placu Tahrir. Wspólnie walczyli o wolność, o demokrację, o lepszą przyszłość.


I nagle wszystko się skończyło. Nie twierdzę, że każdy egipski wyznawca islamu napada na ulicy na chrześcijan, nie twierdzę też, że wzajemna nienawiść sprawiła, że Koptowie nie mogą swobodnie poruszać się po miastach. Niestety, grupa skrajnych islamistów, popierana przez Bractwo Muzułmańskie o swoje niepowodzenia polityczne oskarża – zupełnie niesłusznie – chrześcijan. Stąd wraz z obaleniem prezydenta Mursiego ataki na kościoły przybrały na sile. Szkoda tylko, że ci, którzy mają odwagę podpalać świątynie, nie rozumieją, że takie zachowania nie poprawią sytuacji w kraju i tak naprawdę niczego nie zmienią – a już na pewno nie zmienią na lepsze. 


(po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę - utwór podczas Rewolucji 2011 roku. Było już ciemno, na Placu Tahrir pozostawały tysiące protestujących, a my - obsługa hotelu, manager, dosłownie kilku gości i ja - siedzieliśmy na tarasie hotelowym. Przepełniała nas obawa, zanurzaliśmy się w refleksji nad tym, co przyniesie kolejny dzień. I wtedy w telewizji usłyszeliśmy tę piosenkę - o jedności wszystkich Egipcjan - muzułmanów i chrześcijan. Łzy same napływały nam do oczu - wierzyliśmy, że wszystko dobrze się skończy, że będzie lepiej. 
Dzisiaj przypomniały mi się tamte chwile i ta piosenka... i znów oczy pełne łez... tylko wszystko jest inaczej. Wtedy płakałam ze wzruszenia, a dzisiaj z żalu... bo już nie wiem, gdzie ta jedność się zgubiła?!)

23 sierpnia 2013

Odwołane wakacje w Egipcie

Co łączy firmy Wezyr Holidays, Neckermann Polska, Itaka, Rainbow Tours, Sun & Fun poza tym, że wszystkie są biurami podróży? Wszystkie one odwołały swoje wycieczki do Egiptu. Z uwagi na zamieszki obejmujące już nie tyko Kair czy Aleksandrię, ale również kurorty nad Morzem Czerwonym większość polskich biur podróży zdecydowała się zawiesić wakacje w kraju faraona. Część z nich wycofała się zaledwie na kilka dni, bo do 28 sierpnia, inne zdecydowały się na zmianę wakacyjnego kierunku aż do grudnia bieżącego roku. W zamian oferują wakacje w Grecji czy w Hiszpanii.

Takie działanie nie jest podyktowane realnym zagrożeniem, które dotknęło turystów przebywających w Egipcie. Mimo gorącej atmosfery panującej na ulicach Kairu wszyscy wypoczywający na plażach Morza Czerwonego bezpiecznie i zgodnie z wakacyjnym harmonogramem wracają do kraju. Ograniczone zostały wyłącznie wycieczki fakultatywne do Kairu i Luksoru.

Zawieszenie wakacji w Egipcie ma służyć zminimalizowaniu zagrożenia polskich turystów przebywających w kraju, który z każdym kolejnym dniem pogrąża się w coraz większym chaosie. W zeszłym tygodniu doszło do zamieszek na przedmieściach Hurghady. Żaden z przebywających tam turystów nie ucierpiał, ale zagrożenie zdaje się być bliżej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Stąd większość polskich (i nie tylko, bo ta sytuacja dotyczy większości krajów europejskich) biur podróży zdecydowała się wycofać z Egiptu. Przynajmniej do czasu aż sytuacja zacznie się stabilizować.

Także tanie linie lotnicze współpracujące z biurami podróży w zakresie lotów czarterowych zawiesiły swoje usługi. Jedyną linią lotniczą, która wciąż dociera do Egiptu jest PLL LOT, który cztery razy w tygodniu oferuje loty do Kairu. Sytuacja w Egipcie jest na bieżąco monitorowana przez pracowników linii lotniczych i w każdej chwili loty te mogą zostać zawieszone. Jak informuje rzecznik prasowy PLL LOT większość połączeń wykonywanych z Kairu do Polski ma pełne obłożenie. Zdecydowanie mniej pasażerów decyduje się na lot w odwrotnym kierunku – do Kairu.


Decyzję o zawieszeniu wyjazdów do Egiptu uważam za słuszną. Z pełnym obiektywizmem, pozostawiając na boku moją fascynację tym krajem, stwierdzam, że tegoroczne wakacje lepiej spędzić na plażach Grecji, Hiszpanii, Portugalii czy Włoch. Sytuacja w kraju faraona jest napięta tak bardzo, że trudno przewidzieć, co wydarzy się jutro. 


Hosni Mubarak na wolności

Myśl o tym, że były prezydent Hosni Mubarak mógłby wyjść na wolność pojawiła się w mojej głowie po raz pierwszy na początku lipca bieżącego roku. Wojskowy zamach stanu i odsunięcie Mursiego ze stanowiska prezydenta Egiptu sprawiły, że władzę ponownie zdobyło wojsko. Wojsko, które nie tak dawno temu było największym sojusznikiem i obrońcą Mubaraka. Nic więc dziwnego, że skoro armia znów była u władzy możliwym stało się, że wybronią byłego prezydenta. Ta myśl towarzyszyła mi przez kilka popołudni, ale wydała mi się bardziej ironiczna niż prawdziwa.

Po raz drugi pomyślałam o wolności Mubaraka miesiąc później. Postawienie zarzutów obalonemu Mohammedowi Mursiemu i zapowiedź jego aresztowania skłoniły mnie do kolejnych przemyśleń. Uznałam, że chichotem historii będzie sytuacja, w której obaj obaleni pod naciskiem społeczeństwa prezydenci zostaną sąsiadami w więzieniu Tora. Po raz kolejny wydało mi się to bardziej możliwe niż wypuszczenie któregokolwiek z nich na wolność. A jednak się myliłam.

Wczoraj sąd ogłosił zakończenie aresztu i zwolnienie Hosniego Mubaraka. Dzisiaj były prezydent opuścił więzienne mury. Czy to znaczy, że jest niewinny? Niezupełnie.

Hosni Mubarak został oskarżony o korupcję oraz współudział w zabójstwie ponad 600 demonstrantów podczas Rewolucji zimą 2011 roku. Sąd uznał go winnym zarzucanych czynów i skazał na dożywotnie pozbawienie wolności. Adwokaci byłego prezydenta odwołali się od wyroku do Sądu Apelacyjnego, a ten z kolei nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Proces ruszył w tym roku, ale kolejne rozprawy były odraczane. W ten sposób Hosni Mubarak pozostawał w areszcie, a dokładniej w więzieniu Tora, bez wyroku. Prawo egipskie nakazuje, aby po upływie dwóch lat aresztu (bez ogłoszenia prawomocnego wyroku) wypuścić podejrzanego na wolność. I tak też stało się w przypadku byłego prezydenta. Proces trwa nadal, ale Mubarak został zwolniony. Do czasu zakończenia procesu będzie pozostawał w areszcie domowym i nie wolno mu opuszczać kraju.
Czy były prezydent pozostanie w swoim domu w Kairze, czy też będzie przebywał w swojej nadmorskiej willi w Sharm el Sheikh, nie wiadomo. Tak czy inaczej opuścił więzienie Tora.

A co na to egipska ulica? Wydaje się, że większa część mieszkańców Egiptu, a szczególnie Kairu, nie zaprząta sobie głowy Hosni Mubarakiem. W obliczu rosnącego kryzysu, coraz większego chaosu w kraju oraz wydarzeń z ostatnich tygodni sprawa zwolnienia Mubaraka ma niewielkie znaczenie. Wykształceni mieszkańcy stolicy tęsknią za spokojem, porządkiem na ulicach, za normalnym życiem. A to większości młodych ludzi kojarzy się mimo wszystko z erą Mubaraka. Może była wówczas korupcja, ale jednak panował względny spokój, dni były bardziej przewidywalne, bezrobocie było niższe, żywność tańsza, a przeciętnego mieszkańca Kairu stać było na kolacje w restauracjach, czy wycieczki za miasto.


Rewolucja przyniosła ze sobą zmiany, ale niestety zmiany na gorsze. I może dlatego, w obliczu wszystkiego, co wydarzyło się pod rządami Bractwa Muzułmańskiego i Mohammeda Mursiego, dożywocie Mubaraka przybrało zupełnie inny wymiar?

6 sierpnia 2013

Last Minute, czyli kłopotliwe wakacje w Egipcie

Lekka komedia Last Minute to najnowsza propozycja Patryka Vegi, reżysera filmów „Ciacho”, „PitBull”, czy „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”. Fabuła filmu utrzymanego w mocno wakacyjnym nastroju jest zbudowana z komicznych sytuacji oraz zabawnych dialogów.

Pełne słońce, wypoczynek pod palmami, opaska all inclusive i wszystko zupełnie za darmo. Wycieczka do Egiptu jest wygraną w teleturnieju, w którym Tomek – samotny ojciec – oraz jego rodzina brali udział. Niestety, problemy zaczynają się już na lotnisku, kiedy dowiadują się, że zagubiono ich bagaże. W hotelu okazuje się, że pokój, który im przydzielono jest zdecydowanie za mały i najmłodszy członek rodziny musi spać w wannie. To jednak nie koniec kłopotów. W hotelowym lobby Tomek spotyka miłość z lat szkolnych. Kobieta przez cały pobyt w Egipcie klei się do umięśnionego, choć opryskliwego i nieprzyjemnego w obyciu Roberta, którego ojciec dwójki dzieci postrzega jako chodzący ideał. Czy może być jeszcze gorzej?

Może! Biuro podróży, które było sponsorem nagrody plajtuje, a zawartość portfela nie pozwala opłacić dalszego pobytu. Po kilku nieudanych próbach połączenia się z konsulatem, rodzina jest zmuszona zamieszkać na plaży. I wtedy z pomocą przychodzi polska fantazja. Członkowie rodziny sami postanawiają zarobić na bilety powrotne do Polski. Czy zdążą przez zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia?

Film Last minute ma jedną zaletę. Unika stereotypowego myślenia o mieszkańcach Egiptu. Okazuje się bowiem, że z pomocą zagubionej rodzinie przychodzi pewien młody Egipcjanin (w tej roli Otar Saralidze). Nie oczekując niczego w zamian udziela im schronienia i daje pracę, która pozwala im zarobić na powrót do kraju. Egipcjanie są tutaj ukazani jako serdeczny, tolerancyjny i przyjaźnie nastawiony do życia naród. Chociaż są sceny, w których nie brakuje natrętnych handlarzy, którzy w każdej sytuacji są w stanie sprzedać nawet najgorszy towar w cenie najlepszego jakościowo. Ale tacy są handlarze – nie tylko w Egipcie, ale we wszystkich krajach arabskich, a może i europejskich. Wystarczy pojechać do Grecji czy Hiszpanii i przespacerować się najważniejszymi ulicami handlowymi w małych, nadmorskich miasteczkach. 

Jednocześnie film Patryka Vegi wyśmiewa Polaków, wręcz przerysowując ich wady. Z filmu wyłania się obraz rodaka, który wyjeżdżając na wakacje uważa się prawie za Boga, chodzący ideał, człowieka, któremu wszystko i wszędzie się należy. Jest królem, a wszyscy dookoła powinni mu usługiwać tylko dlatego, że jest on turystą z Polski, szczególnie wówczas, kiedy decyduje się poświęcić swój cenny czas na odwiedziny na Czarnym Lądzie, w „dzikim kraju”.
 

Last minute to zabawna komedia wypełniona przedziwnymi sytuacjami. I chociaż trudno byłoby go nazwać arcydziełem polskiej kinematografii, to z pewnością jest lekkim, wakacyjnym filmem polecanym całej rodzinie.   

(artykuł pochodzi z serwisu Świat Kultury Poznań)


4 sierpnia 2013

W jednej celi…

Hosni Mubarak, były prezydent Egiptu, który ustąpił ze stanowiska po trwających 18 dni demonstracjach został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mimo złego stanu zdrowia – jak utrzymuje rodzina – i mimo sędziwego wieku, został umieszczony w kairskim więzieniu.

Czy już za kilka dni, a może tygodni dołączy do niego były prezydent Mohamed Mursi?

Odsunięty od władzy prezydent usłyszał już dwa zarzuty. Pierwszym z nich jest zarzut kolaboracji z palestyńskim Hamasem, czyli radykalną organizacją islamską działającą głównie w Strefie Gazy. Przez Unię Europejską oraz Stany Zjednoczone uważany jest jako organizacja terrorystyczna. Ponadto Mursiemu postawiono zarzut przygotowania ucieczki więźniów podczas Arabskiej Wiosny w 2011 roku. Jednym z uciekinierów był wówczas przyszły, choć obecnie już były, prezydent. Kilka dni temu armia zapowiedziała aresztowanie Mursiego.

Przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego, organizacji zdelegalizowanej za czasów prezydentury Mubaraka, często byli osadzani w więzieniu. Podobnie jak inni opozycjoniści, którzy w jakikolwiek sposób mogli zagrozić dyktatorowi.

W roku 2011 sytuacja odwróciła się jak w kalejdoskopie – ponad 1000 więźniów skorzystało z narastającego w kraju chaosu i uciekło z zakładu karnego. Krótko potem Mubarak został aresztowany i skazany na dożywotnie pozbawienie wolności. I chociaż jego proces został wznowiony, to przez ostatnie miesiące odraczano kolejne rozprawy.

Tymczasem do aresztu ma trafić jego oponent, wróg, ale i następca Mohamed Mursi. Trudno spodziewać się równie wysokiego wyroku, co tylko zaogniłoby trudną sytuację w kraju, ale za kolaborację z organizacją o charakterze terrorystycznym, uniewinniony zapewne nie zostanie. Czy zatem obaj byli prezydenci zamieszkają już niedługo po sąsiedzku? A może zostaną osadzeni w jednej celi?

Wydaje się, że egipskie więzienie nie przestało być miejscem zsyłki dla niewygodnych polityków.


Właśnie dzisiaj sąd apelacyjny ogłosił, że 25 sierpnia rozpocznie się proces sześciu wysokich urzędników Bractwa Muzułmańskiego, wśród których są lider Mohamed Badie oraz główny strateg Bractwa Khairat al-Shater. Oskarżeni są oni o podżeganie do zamieszek, które miały miejsce przy siedzibie Bractwa 30 czerwca bieżącego roku. Zginęło wówczas 12 osób. 

3 sierpnia 2013

MSZ ostrzega przed wakacjami w Egipcie

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega przed podróżami do Egiptu, a w szczególności zaleca unikać wizyt w stolicy oraz innych dużych miastach. Przestrzega również przed przebywaniem w takich miejscach jak bazary, muzea czy centra handlowe. Dotyczy to zarówno Polaków mieszkających w Egipcie, jak również turystów indywidualnych podróżujących po kraju faraonów na własną rękę. Ponadto MSZ ostrzega uczestników wczasów zorganizowanych przez biura podróży przed wyjazdami poza kurorty.

Czy zagrożenie jest rzeczywiście realne, czy też pracownicy Ministerstwa „dmuchają na zimne”?

Jeszcze dwa lata temu większość komunikatów MSZ była dla mnie śmieszna i zupełnie niepotrzebna. Niestety, tym razem, przyłączam się do apelu ministerstwa. Odradzam wycieczki do Kairu, Luxoru, Aswanu czy Aleksandrii. Przebywanie poza kurortami położonymi nad Morzem Czerwonym może być – choć nie musi – niebezpieczne. Napięcie w kraju wciąż rośnie, a na ulicach jest niespokojnie i wciąż dochodzi do incydentów z udziałem sił bezpieczeństwa. Zaledwie dwa dni temu zwolennicy zaatakowali dość ekskluzywną dzielnicę położoną na przedmieściach Kairu i próbowali siłą wedrzeć się do siedziby jednej ze stacji telewizyjnych. Armia użyła gazu łzawiącego.


Z przykrością przyznaję, że tego lata lepiej będzie pojechać na wakacje do Grecji, Hiszpanii albo Portugalii. Nie unikniemy tam protestów (szczególnie w Atenach czy w Madrycie), ale nie wiążą się one z przemocą wobec turystów. Niestety, w Egipcie istnieje duże ryzyko, że agresja i nienawiść zostaną skierowane w stronę obcokrajowców, szczególnie turystów  z Europy i Stanów Zjednoczonych. Być może jest to jeden z powodów, dla których USA zdecydowała się zamknąć na kilka dni swoją ambasadę w Kairze.