"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

30 września 2011

Ramadan

20 sierpnia 2011, godzina 19:00

Mój powrót do Kairu przypadł na połowę świętego miesiąca Ramadan – miesiąca postu. W trakcie trzydziestu dni każdy muzułmanin ma obowiązek powstrzymywać się od jedzenia, picia, palenia papierosów (o innych używkach nie wspominając), a także od uprawiania seksu i spoglądania na kobiety pożądliwym wzrokiem – a wszystko to od wschodu do zachodu słońca. W praktyce oznacza to mniej więcej czas pomiędzy godziną 4 nad ranem a 18:30.
Jak wygląda codzienne życie mieszkańców Kairu w trakcie świętego miesiąca?
Mam to szczęście, że mieszkam na szóstym piętrze starej kamienicy w samym centrum stolicy kraju faraonów skąd swobodnie mogę prowadzić obserwacje jej mieszkańców. Życie codzienne różni się od tego, które miałam okazję obserwować i analizować przez ostatnie dziesięć miesięcy - przede wszystkim cały cykl dnia podporządkowany jest „zasadom” obowiązującym każdego muzułmanina podczas Ramadanu. I tak życie na ulicach Kairu „zamiera” około godziny czwartej nad ranem, kiedy śpiewny głos muezina ogłasza czas modlitwy, i od kiedy zaczyna obowiązywać post. Większość mieszkańców udaje się na spoczynek, a miasto pogrąża się we śnie. Z ulic znikają samochody, spacerowicze, rodziny z dziećmi, bezpańskie psy i bezdomne koty – panuje, jakże obca temu miastu, cisza. Około godziny siódmej rano rozpoczyna się kolejny dzień, ale jakże inny od tych, które znałam do tej pory. Część okolicznych kawiarni i restauracji jest zamknięta do wczesnych godzin popołudniowych, sklepikarze pracują jakby wolniej, na ulicach spacerują tylko turyści. Jest środek lata, temperatura przekracza trzydzieści stopni Celsjusza i kto nie musi spieszyć się do pracy, pozostaje w zaciszu domowym i spędza dzień na odsypianiu nocnych spotkań towarzyskich. Miasto zaczyna się budzić około godziny 16. Wtedy to na ulicach pojawiają się stoły i krzesła, gdzie półtorej godziny później uroczyste śniadanie będą mogli zjeść najubożsi. W restauracjach i kawiarniach panuje ożywienie, na ulicach pojawia się coraz więcej mieszkańców, szukających wolnych stolików w restauracjach. Zbliża się czas „iftar”, czyli uroczystego śniadania spożywanego w gronie rodziny lub przyjaciół, ale nigdy w samotności. Ramadan to taki czas w roku, w którym potrzeba bliskości drugiego człowieka jest szczególnie  mocno odczuwalna. O zachodzie słońca głos muezina ponownie wzywa na modlitwę, a jednocześnie jest to sygnał zakończenia codziennego postu. Na ulicach miasta, z każdą godziną, pojawia się coraz więcej jego mieszkańców, którzy mogą już swobodnie jeść i pić. Jest to czas spotkań z rodzinami, przyjaciółmi, sąsiadami... czas, kiedy całe życie towarzyskie przenosi się na ulice Kairu. Jest to czas „wspólnej biesiady”, która potrwa aż do wschodu słońca. A potem wszyscy udadzą się na zasłużony spoczynek, by kolejnego dnia znów spotkać się przy wspólnym stole.