Wspomnienia z Rewolucji...
Jak w każdy piątek w samo południe całe miasto pogrążone jest w modlitwie. Mieszkańcy Kairu modlą się już nie tylko w meczetach, ale również na ulicach w centrum miasta. W pobliżu Placu Tahrir zaczyna panować ożywiony ruch. Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami mieszkańcy stolicy ponownie gromadzą się w centrum miasta, aby podczas kolejnej demonstracji domagać się ustąpienia prezydenta, zmiany rządu, poprawy warunków socjalnych oraz sprawiedliwego wynagrodzenia za pracę. Policja zaczyna strzelać gazem łzawiącym w stronę tych, którzy próbują dotrzeć na Tahrir.
Jak w każdy piątek w samo południe całe miasto pogrążone jest w modlitwie. Mieszkańcy Kairu modlą się już nie tylko w meczetach, ale również na ulicach w centrum miasta. W pobliżu Placu Tahrir zaczyna panować ożywiony ruch. Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami mieszkańcy stolicy ponownie gromadzą się w centrum miasta, aby podczas kolejnej demonstracji domagać się ustąpienia prezydenta, zmiany rządu, poprawy warunków socjalnych oraz sprawiedliwego wynagrodzenia za pracę. Policja zaczyna strzelać gazem łzawiącym w stronę tych, którzy próbują dotrzeć na Tahrir.
Po południu
na Placu jest już spory tłum protestujących, także policja mobilizuje swoje
siły. Zatrzymują i legitymują każdego, kto pojawia się w centrum miasta, a
tych, którzy głośno krytykują prezydenta lub rząd, zatrzymują. Reprezentanci
służb bezpieczeństwa używają siły wobec tych, którzy stawiają opór; biją ludzi
drewnianymi pałkami. Rozpoczynają się masowe aresztowania.
Po godzinie
17:00 po raz pierwszy nad centrum miasta unosi się dym. Blokady policyjne
zostają przerwane. Demonstranci zbierają się już nie tylko na Placu, ale także
na okolicznych ulicach. Tłum próbuje zmusić policję do ucieczki, obrzucając ją
kamieniami, pokruszonymi płytami chodnikowymi oraz „koktajlami Mołotowa”, a ta
broni się za pomocą gazu łzawiącego i gumowej amunicji. Coraz bardziej
rozwścieczony tłum zaczyna dewastować okoliczne restauracje i kawiarnie - zabierają przede wszystkim krzesła i stoły,
które wykorzystują jako „tarcze” ochronne w walce z policją. Na ulicach płoną
samochody.
Jest mocno po
północy, kiedy po kilkunastogodzinnej walce toczonej w centrum Kairu, policja poddaje
się i wycofuje. Tłum demonstrantów powoli wraca na Tahir. Na ulicach wokół
Placu panuje cisza; jakże dziwna i niespotykana dla tego miasta.