"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

28 stycznia 2020

Wspomnienia z Rewolucji: 28 stycznia 2011


Wspomnienia z Rewolucji...

Jak w każdy piątek w samo południe całe miasto pogrążone jest w modlitwie. Mieszkańcy Kairu modlą się już nie tylko w meczetach, ale również na ulicach w centrum miasta. W pobliżu Placu Tahrir zaczyna panować ożywiony ruch. Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami mieszkańcy stolicy ponownie gromadzą się w centrum miasta, aby podczas kolejnej demonstracji domagać się ustąpienia prezydenta, zmiany rządu, poprawy warunków socjalnych oraz sprawiedliwego wynagrodzenia za pracę. Policja zaczyna strzelać gazem łzawiącym w stronę tych, którzy próbują dotrzeć na Tahrir.
Po południu na Placu jest już spory tłum protestujących, także policja mobilizuje swoje siły. Zatrzymują i legitymują każdego, kto pojawia się w centrum miasta, a tych, którzy głośno krytykują prezydenta lub rząd, zatrzymują. Reprezentanci służb bezpieczeństwa używają siły wobec tych, którzy stawiają opór; biją ludzi drewnianymi pałkami. Rozpoczynają się masowe aresztowania.
Po godzinie 17:00 po raz pierwszy nad centrum miasta unosi się dym. Blokady policyjne zostają przerwane. Demonstranci zbierają się już nie tylko na Placu, ale także na okolicznych ulicach. Tłum próbuje zmusić policję do ucieczki, obrzucając ją kamieniami, pokruszonymi płytami chodnikowymi oraz „koktajlami Mołotowa”, a ta broni się za pomocą gazu łzawiącego i gumowej amunicji. Coraz bardziej rozwścieczony tłum zaczyna dewastować okoliczne restauracje i kawiarnie -  zabierają przede wszystkim krzesła i stoły, które wykorzystują jako „tarcze” ochronne w walce z policją. Na ulicach płoną samochody.
Jest mocno po północy, kiedy po kilkunastogodzinnej walce toczonej w centrum Kairu, policja poddaje się i wycofuje. Tłum demonstrantów powoli wraca na Tahir. Na ulicach wokół Placu panuje cisza; jakże dziwna i niespotykana dla tego miasta.