08 stycznia 2011; godzina 13:00
Życie w hotelu jest bardzo ciekawym doświadczeniem, szczególnie dla kogoś, kto lubi obserwować otaczających ludzi. Nie myślę tu o podglądaniu innych, ale o takiej zwyczajnej obserwacji zachowania ludzi pochodzących z różnych zakątków świata, z różnych tradycji i kultur, z różnych klas społecznych. Życie w hotelu dostarcza bardzo bogatego materiału badawczego dotyczącego zachowania się ludzi w rozmaitych sytuacjach.
Życie w hotelu jest bardzo ciekawym doświadczeniem, szczególnie dla kogoś, kto lubi obserwować otaczających ludzi. Nie myślę tu o podglądaniu innych, ale o takiej zwyczajnej obserwacji zachowania ludzi pochodzących z różnych zakątków świata, z różnych tradycji i kultur, z różnych klas społecznych. Życie w hotelu dostarcza bardzo bogatego materiału badawczego dotyczącego zachowania się ludzi w rozmaitych sytuacjach.
Odkąd przyjechałam do Kairu spotkałam turystów z bardzo różnych części świata, wywodzących się z bardzo różnych kultur. Czasem siedzę na hotelowym tarasie i po prostu obserwuję ich zachowanie...a szczególnie zwyczaje żywieniowe (wbrew pozorom jest to bardzo ciekawe doświadczenie). Hotelowe śniadanie serwowane każdemu turyście w „naszym” hotelu składa się z dwóch bułek, porcji dżemu, porcji topionego sera śmietankowego, jajka oraz kawy lub herbaty. I nawet w sposobie krojenia bułek oraz w sposobie jedzenia topionego sera ludzie różnią się między sobą. Ale chciałam tu napisać o czymś zupełnie innym. Otóż są turyści, którzy rezygnują z hotelowego śniadania. Japończycy na przykład serwują sobie na śniadanie ogromną porcję makaronu z sosem; Amerykanie korzystają z barów szybkiej obsługi i zajadają się od samego rana sandwiczami i hamburgerami, a kilka godzin później w porze lunchu serwują sobie pizzę; turyści z Ghany preferują sałatki, a hotelowe śniadanie zabierają ze sobą „na później”. Są też turyści, którzy całkowicie rezygnują ze śniadania „obciążając” swój żołądek jedynie herbatą z mlekiem i odrobiną cukru.