"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)
Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud,jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)
I jakże mogłoby być inaczej,skoro Kair jest Matką Świata?"
Piramidy,
Nil, feluka, klasztor św. Katarzyny, palmy, pustynia, Teby, jezioro Nasera,
oazy…. jakie są Wasze skojarzenia z Egiptem?
Wspólnie
z portalem Mój Kair przygotowaliśmy dla wszystkich sympatyków Świata Kultury
Poznań wakacyjny konkurs literacko-fotograficzny. Aby wygrać nagrodę, czyli
powieść Barbary Wood „Ulica rajskich dziewic”, wystarczy przesłać fotografię
ukazującą Wasze skojarzenia z Egiptem.
Na
fotografie czekamy do 31 lipca. Wyniki konkursu ogłosimy 5 sierpnia.
Do napisania kilku słów o przedstawicielach
egipskiej kultury, którym udało się osiągnąć międzynarodowy sukces zbierałam
się już od dłuższego czasu. Dalida, Mohamed Mounir, czy Omar Sharif to tylko
niektóre nazwiska artystów, którym zamierzałam poświęcić kilka kolejnych wpisów.
Nie sądziłam jednak, że część z nich
zostanie napisana w tak smutnych okolicznościach jak śmierć i żałoba. Dzisiaj
rano świat obiegła smutna informacja o śmierci egipskiego aktora, Omara
Sharifa.
Omar Sharif, a właściwie Michel
Shalhoub, urodził się 10 kwietnia 1932 roku w Aleksandrii, w chrześcijańskiej rodzinie
o korzeniach libańsko-syryjskich. Jako nastolatek przejawiał zainteresowanie
naukami ścisłymi - ukończył szkołę w Kairze, w klasie o profilu matematyczno-fizycznym.
Przygodę z aktorstwem rozpoczął w roku 1953, mając 21 lat. Zadebiutował w filmie
Shaytan al-Sahra w reżyserii Youssefa Chahine. Jeszcze w tym samym roku zagrał
główną rolę w melodramacie tego samego reżysera, Siraa Fil-Wadi, w którym
wystąpił u boku swojej przyszłej żony, Faten Hamamy. Małżeństwo z popularną
aktorką trwało 19 lat, a owocem ich miłości jest syn, Tarek. Co ciekawe,
aktorka zmarła zaledwie kilka miesięcy temu, 15 stycznia 2015 roku, również w
Kairze.
Pierwszym zagranicznym obrazem, w
którym wystąpił, był film Richarda Pottiera, La Châtelaine du Liban z 1956 roku.
Przez kolejnych pięćdziesiąt lat zagrał w ponad 30 anglojęzycznych filmach.
Omar Sharif był jedynym egipskim aktorem, któremu udało się zrobić
międzynarodową karierę.
Sławę i uznanie przyniosły mu
role w epickich filmach Davida Leana. Za rolę wiernego towarzysza Petera
O'Toole'a, Ali Ibn Kharisha, w filmie Lawrence z Arabii (1962) otrzymał Złoty
Glob i nominację do Oscara. Drugi Złoty Glob przyniosła mu tytułowa rola w
ekranizacji Doktora Żywago (1965). Bogatą filmografię zamyka francusko-marokańska
komedia, Rock the Casbah (2013) oraz krótkometrażowa animacja, 1001 Inventions
and the World of Ibn Al-Haytham.
Omar Sharif zmarł w szpitalu w
Kairze 10 lipca 2015 roku, mając 83 lata.
O
okrucieństwach drugiej wojny światowej napisano wiele książek – reportaży,
wspomnień, wywiadów, powieści historycznych, a nawet obyczajowych i romansów.
Nakręcono także sporo filmów, które z różnych stron ukazują przebieg działań
wojennych. Dla większości z nas wojna światowa kojarzy się wyłącznie z Europą,
a kiedy już zdarza nam się myśleć o niej w kontekście innych kontynentów,
zazwyczaj kierujemy się w stronę Pearl Harbor na Hawajach i japońskich miast Hiroshima
i Nagasaki. Mało kto zastanawia się nad przebiegiem drugiej wojny światowej w
Afryce Północnej. O życiu w cieniu niemieckich nalotów i kolejnych bombardowań,
które nie omijały Kairu opowiada Nadżib Mahfuz w powieści Chan al-Chalili.
Nadżib
Mahfuz to jedyny autor piszący w języku arabskim, który został uhonorowany
literacką Nagrodą Nobla. Akademia szwedzka wyróżniła go jako tego, który przez
swoje dzieła bogate w niuanse – które bywały realistyczne z fotograficzną
precyzją, a czasami bywały dwuznaczne – stworzył arabski styl narracji, który
można zastosować do całości gatunku ludzkiego. Badacze literatury arabskiej
określają go mianem egipskiego Balzaca, a sami Egipcjanie o Mahfuzie
mówią, że był ostatnim rawim, czyli bajarzem, gawędziarzem. I trzeba przyznać
im rację – powieściopisarz miał wyjątkowy dar opowiadania, a szczególne miejsce
w jego twórczości zajmował Kair – miasto, które pokochał, z wzajemnością. Na
przestrzeni ponad sześćdziesięciu lat napisał ponad 30 powieści, 13 opowiadań,
30 scenariuszy filmowych, kilka dramatów i niezliczoną ilość artykułów
prasowych.
Powieść
Chan al-Chalili powstała w roku 1946, a więc mniej więcej w czasach, które
przybliża czytelnikowi. Głównym bohaterem jest Ahmad Akif, czterdziestoletni
urzędnik państwowy niższego szczebla, który, po kolejnym bombardowaniu,
postanawia opuścić swoją ukochaną dzielnicę As-Sakakini i wraz z rodzicami
przeprowadza się do Chan al-Chalili...
Mahfuz
w niezwykle barwny sposób buduje narrację, za pomocą której reporterskim okiem,
uchem i słuchem maluje portret tej starej dzielnicy skupionej wokół meczetów
Al-Husajna i Al-Azhar. Jest to niezwykła powieść, którą czyta się wszystkimi
zmysłami.
pełna recenzja powieści "Chan al-Chalili" została opublikowana na portalu Świat Kultury Poznań
W niedzielę 26 kwietnia zakończyła
się 10. Edycja Festiwalu Filmów Afrykańskich AfryKamera. Główna część
wydarzenia odbyła się w Warszawie, gdzie oprócz projekcji filmowych publiczność
mogła uczestniczyć w spotkaniach, warsztatach i koncertach. W pozostałych
miastach, w których zagościł Festiwal, czyli w Koninie, Krakowie, Poznaniu,
Szczecinie i Wrocławiu impreza ograniczyła się wyłącznie do seansów kinowych. W
Poznaniu pokazano 12 filmów długometrażowych oraz dwa bloki krótkich metraży
wyprodukowane między innymi w Republice Południowej Afryki, Sudanie, Maroku,
Egipcie i Mauretanii. Regionem przewodnim tegorocznej edycji była Etiopia
– państwo położone we Wschodniej Afryce uważane za kolebkę ludzkości, ale mnie
zainteresował zupełnie inny region Afryki.
Tegoroczną poznańską odsłonę
Festiwalu AfryKamera zainaugurował przejmujący dokument „Plac” w reżyserii
urodzonej w Waszyngtonie, a wychowanej w Kairze, Jehane Noujaim. Wielokrotnie
nagradzany na międzynarodowych festiwalach filmowych obraz jest wzruszającym
zapisem rewolucji w Egipcie, widzianej oczami młodych idealistów walczących o
prawo do wolności i równości. Głównymi bohaterami dokumentu są trzej jakże
różni od siebie mężczyźni: urodzony i wychowany w Egipcie Ahmed Hassan,
powracający z Wielkiej Brytanii, gdzie urodził się i dorastał egipski aktor – Khalid
Abdalla oraz członek Bractwa Muzułmańskiego – Magdy Ahours. W pokojowych
działaniach na Placu Tahrir wspierają ich również: nieznany wcześniej bard
Rewolucji - Ramy Essam i młoda reżyserka z Kairu, Aida el Kashef. Tym, co
połączyło wszystkich bohaterów filmu Noujaim jest wspólna walka z reżimem
Hosniego Mubaraka. Są przekonani, że walczą o równość i wolność, a także o lepszą
przyszłość dla siebie i swoich rodzin.
Pierwsi demonstranci pojawili się
na Placu Tahrir w centrum Kairu 25 stycznia 2011 roku około godziny 14:00.
Zgodnie z oczekiwaniami reżimu Hosniego Mubaraka nie mieli tam pozostać dłużej
niż do wieczora. Ale tłum domagający się ustąpienia prezydenta z każdym dniem
stawał się coraz liczniejszy, pokazując władzy swoją siłę. Pokojowe
demonstracje przerodziły się w walki uliczne z policją, podczas których zginęło
niemal 1000 osób. Trwająca 18 dni rewolucja przyniosła zwycięstwo. 11 lutego
Hosni Mubarak, po trzydziestu latach autorytarnych rządów, ustąpił ze
stanowiska. Na Placu Tahrir zapanowała radość, którą symbolizowały barwne
sztuczne ognie wybuchające na tle czarnego nieba. Radość nie trwała jednak
długo. Szybko okazało się, że do przejęcia władzy szykowało się Bractwo
Muzułmańskie, które, zdaniem młodych idealistów walczących o wolność, zdradziło
demonstrantów i pogrzebało nadzieje na przyszłość. Przez kolejne dwa lata Kair
stał się świadkiem protestów zakrawających o wojnę domową, w której ginęli
niewinni ludzie.
Dokument „Plac” Jehane Noujaim z
pełnym dramatyzmem i dbałością o szczegóły pokazał tragiczne wydarzenia, które
doprowadziły od obalenia dwóch prezydentów i puczu wojskowego. Po dwóch latach
rewolucji i kontrrewolucji wojsko odzyskało władzę w Egipcie, a prezydentem
został kolejny generał. Wydaje się, że Egipt powrócił do punktu wyjścia, a
jednak coś się zmieniło. Społeczeństwo uwierzyło, że ma realny wpływ na politykę
państwa. Pytanie, czy to wystarczy, aby zbudować demokratyczne państwo, w
którym decydujący głos ma, mimo wszystko, religia?
Cóż
powiedzieć… dawno mnie tutaj nie było. Sprawy
zawodowe pochłonęły mnie tak bardzo, że niestety, zabrakło czasu na pisanie o
moim wciąż ukochanym Egipcie. Nie znaczy to, że zaprzestałam pisania w ogóle –
wszystkich zainteresowanych sprawdzeniem, co zabrało cały mój czas w ostatnich
12 miesiącach, odsyłam na stronę portalu Świat Kultury Poznań.
Brak
mojej obecności na Blogu Mój Kair nie znaczy również, że zapomniałam o kraju
faraonów. Egipt, a tym samym Kair, jest wciąż bliski mojemu sercu i nadal
obecny w moim życiu – chociaż niestety, wciąż z polskiej perspektywy. Na
kolejny wyjazd do miasta nazywanego Matką Świata będę musiała jeszcze trochę
poczekać.
Moja
tęsknota za Egiptem spowodowała, że postanowiłam powrócić do pisania
niniejszego Bloga. Nie mogę obiecać, że kolejne wpisy będą się powtarzały
regularnie i codziennie, ale oświadczam, że będę tutaj obecna znacznie częściej
niż przez ostatnie dwa lata. Tym samym zachęcam wszystkich sympatyków Bloga i
wszystkich miłośników kraju faraonów do mniej lub bardziej regularnych wizyt na
Blogu Mój Kair.
Obiecuję
również, że w przeciągu dwóch tygodni powrócę do prezentowania rozrywek, jakie
czekają na wszystkich odwiedzających Kair. Zanim to jednak nastąpi, krótko
przybliżę obecną – trudną politycznie sytuację w Egipcie, a także opowiem o
pewnym filmie dokumentalnym, który miałam okazję obejrzeć w minionych dniach.