"Podróżnicy mówią, że nie ma nic jaśniejszego na twarzy Ziemi niż Kair (...)

Ten, który nie widział Kairu, nie widział świata. Jego kurz jest jak złoto, jego Nil jest jak cud, jego kobiety są jak czarnookie niewiasty z raju, jego domy są jak pałace (...)

I jakże mogłoby być inaczej, skoro Kair jest Matką Świata?"

(opowieść żydowskiego lekarza)

29 marca 2013

Wielkanoc

Wszystkim Czytelnikom Bloga "Mój Kair" 
życzę 
Zdrowych, Radosnych i Słonecznych Świąt Wielkiej Nocy,
smacznego jajka oraz bogatego zajączka

18 marca 2013

Taksówką po Kairze


„Taxi. Opowieści z kursów po Kairze” – Chamid al Chamisi

Książka – reportaż Chamida al Chamisiego jest mi bliska przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze większość opowiedzianych tu historii miałam okazję zaobserwować i odczuć na tak zwanej „własnej skórze”. Kiedy czytam „Taxi” moja wyobraźnia natychmiast podsuwa mi obrazki z przeszłości. Długie godziny spędzone na rozmowach telefonicznych, które jeden z taksówkarzy obarcza winą za rozpad gospodarki przywołują moje rozmowy, które czasami toczyły się w środku nocy. Albo półgodzinna rozmowa z przyjaciółmi, którzy spędzali czas w swoich samochodach stojąc w korkach ulicznych tylko po to, żeby dojechać do celu, którym byłam ja sama. Ciąg dalszy rozmowy prowadzonej przez telefon miał swoje miejsce w kawiarni lub nad Nilem. Przykładów takich opowieści, które mogłabym rozwinąć jest w książce znacznie więcej niż ta jedna.

Po drugie, z perspektywy rewolucji i wszystkiego, co wydarzyło się w kolejnych miesiącach reportaż Chamisiego staje się cennym źródłem historycznym. Doskonale pamiętam obrazki z Rewolucji – tłum na Placu Tahrir, masowe aresztowania demonstrantów, walki uliczne z policją, czy płonące samochody. Rozumiem również to, co nastąpiło po obaleniu Mubaraka – euforię i fajerwerki, po których nastąpiły niezadowolenie, kolejne demonstracje, wzrost agresji i starcia z siłami bezpieczeństwa. Brakowało mi tylko wiedzy na temat przyczyn wybuchu Rewolucji. Początkowo ograniczałam się do wydarzeń, które miały miejsce w Tunezji. Stanowiły one dla mnie punkt zapalny, który przelał się na Egipt, potem na Libię, Bahrajn i kilka innych państw arabskich. Ale to był tylko punkt zapalny, który sprawił, że właśnie 25 stycznia 2011 roku ludzie wyszli na ulicę. Pytanie „dlaczego to zrobili?” wciąż pozostawało dla mnie otwarte. Nie pamiętałam żadnego reżimu, który narzucałby mi pewne zachowania, ograniczenia, właściwy sposób myślenia. Nie miałam również okazji, aby przekonać się o tym, jak wyglądały rządy Hosniego Mubaraka. Jako turystka byłam traktowana inaczej niż przeciętny Egipcjanin, a już zupełnie inaczej jak walczący o wolność i demokrację polityk. Nie znalazłam się na żadnej liście wrogów systemu, nie byłam aresztowana, nikt mnie o nic nie podejrzewał. Byłam turystką z Europy – kimś, kto zostawiał w Egipcie swoje pieniądze i kto mógł przyczynić się w jakimś stopniu do rozwoju turystyki. Z rządem czy siłami bezpieczeństwa nie miałam nic wspólnego, a polityka mnie nie interesowała. Do dnia, w którym wybuchła Rewolucja.

Reportaż o karskich taksówkarzach pozwolił mi zrozumieć przyczyny wydarzeń z przełomu stycznia i lutego 2011 roku. Rozrost biurokracji, bieda, brak podstawowych środków do życia, wszystko mogąca policja, aresztowania bez powodu, czy brak wolności słowa i fałszowanie kolejnych wyborów to tylko niektóre z powodów, dla których ludzie powiedzieli Mubarakowi „dość”.

Publikacja Chamisi’ego jest zapisem wybranych rozmów z kairskimi taksówkarzami, którzy stanowią najliczniejszą grupę zawodową. Są wśród nich filozofowie, politolodzy, marzyciele i przede wszystkim zwykli ludzie borykający się z problemami dnia codziennego. Są to ludzie odczuwający potrzebę rozmawiania o braku pieniędzy, o korepetycjach dla dzieci i nieudolnym systemie kształcenia, o chorobach, czy szykanach ze strony policji. Nie boją się także rozmów politycznych, o byłym już prezydencie, o Bractwie Muzułmańskim, o przeszłości.

Książka „Opowieści z kursów po Kairze” jest doskonałą lekturą dla wszystkich, którzy pragną poznać codzienne życie mieszkańców stolicy Egiptu. 

15 marca 2013

Egipscy pisarze


Dział „czytelnia” wzbogacił się o kolejne propozycje książkowe. Tym razem wszystkie prezentowane przeze mnie publikacje zostały napisane przez egipskich autorów. A są to:
  • „Taxi. Opowieści z kursów po Kairze”
  • „Kair. Historia pewnej kamienicy”
  • „Khul-khaal. Egipskie bransoletki”
  • „Pensjonat Miramar”
  • „Karnak”
  • „Ród Aszura”
  • „Hamida z zaułka Midakk”
  • „Rozmowy nad Nilem”
  • „Złoty rydwan”


A już w poniedziałek na Blogu pojawi się recenzja książki o kairskich taksówkarzach. 

10 marca 2013

Wyborcza awantura


W związku z założeniem, że Blog nie miał być polityczny postanowiłam w bardzo dużym skrócie przedstawić obecną sytuację panującą w Egipcie. 

W ostatnich dniach prezydent Mohamed Mursi ogłosił datę rozpoczęcia wyborów parlamentarnych. Spotkało się to z dużą dezaprobatą i kolejnymi awanturami. Początkowo protestowała mniejszość chrześcijańska. Nie podobała im się data wyborów, gdyż w tym samym czasie przypada koptyjska Wielkanoc. Mursi wychodząc naprzeciw mniejszości religijnej, wydał dekret zmieniający datę wyborów. Głosowanie miało się rozpocząć 22 kwietnia. I celowo piszę w czasie przeszłym, bo swój sprzeciw zgłosiła cała opozycja, z Mohamedem el Baradei na czele. Zapowiedzieli bojkot wyborów, które i tak nie wiadomo kiedy się odbędą. Naczelny Sąd Administracyjny uchylił bowiem dekret prezydenta dotyczący daty rozpoczęcia wyborów.
Egipt, nie po raz pierwszy, pozostaje w stanie zawieszenia.

Chciałabym zatrzymać się na chwilę przy problemie bojkotu. Uważam, że jest to najgorszy z możliwych scenariuszy dotyczący najbliższej przyszłości kraju faraonów. Wiadomo bowiem, że większość wykształconych Egipcjan mieszkających na północy kraju jest przeciwna Mursiemu. Nie popierają jego rządów, nie są również sympatykami Bractwa Muzułmańskiego. I to oni mogliby zmienić wynik wyborów, ale niestety, zamiast pójść do urn i oddać swój cenny głos, zapowiadają bojkot wyborów. Można się więc spodziewać, że w kolejkach przez lokalami wyborczymi znajdą się w przeważającej większości zwolennicy obecnych rządów, obecnego prezydenta, obecnego parlamentu, który w większości składał się z członków partii Wolność i Sprawiedliwość. Zakładając taki scenariusz wydarzeń, stawiam tezę, że wybory parlamentarne, bez względu na to, kiedy się odbędą, niczego nie zmienią. Nie zmienią rozkładu sił w parlamencie, nie zmienią kierunku, którym podąża Egipt.

Chciałabym, aby ci, którzy pozostają w opozycji uwierzyli, że tylko oni mogą zmienić swój kraj. I że mogą tego dokonać poprzez czynny udział w wyborach, zarówno parlamentarnych, jak i każdych kolejnych. Demokracja, o którą walczyli na Placu Tahrir zimą 2011 roku nakłada na nich obowiązek pójścia do lokalu wyborczego i oddania swojego naprawdę cennego głosu. I nawet jeżeli nie popierają obecnego stanu rzeczy, nie są pewni uczciwości wyników, to powinni zagłosować w imię pamięci o ofiarach Rewolucji.