03 czerwca
2012, godzina 12:00
Na Placu Tahrir w centrum Kairu odżywa duch
Rewolucji – niedokończonej Rewolucji, jak twierdzi wielu młodych mieszkańców stolicy.
O tym, że Rewolucja wciąż trwa przekonywał również jeden z kandydatów na prezydenta
– Mohamed Morsy, obecny wczoraj wieczorem na Tahrir. Nawoływał on młodzież
egipską do trwania w walce z reżimem Hosniego Mubaraka, do walki o lepszą
przyszłość dla Egiptu, o czynny udział w drugiej turze wyborów.
Wczoraj wieczorem, w dniu ogłoszenia wyroku dla
byłego prezydenta Mubaraka oraz jego współpracowników, z których większość została
uniewinniona od stawianych im zarzutów współudziału w zabójstwie ponad 800 demonstrantów,
na Plac Tahrir powrócił duch Rewolucji. Do późnych godzin nocnych mieszkańcy
przybywali do centrum miasta, aby po raz kolejny zademonstrować swoje
niezadowolenie.
Niezadowoleni są również sami oskarżeni i, od
wczorajszego poranka, skazani: były prezydent Mubarak oraz były minister spraw
wewnętrznych Habib el-Adly. Obaj zostali uznani za winnych i skazani na
dożywotnie więzienie (niektóre media podają, że el-Adly otrzymał karę 25 lat pozbawienia
wolności). Jego adwokat już zapowiedział
apelację do Sądu Kasacyjnego, który miałby uznać byłego ministra za niewinnego.
Podobną apelację zapowiada także adwokat Mubaraka, który od wczoraj przebywa w
więziennym szpitalu. Media podają, że podczas transportu helikopterem do
więzienia Tora, jego stan zdrowia znacznie się pogorszył i potrzebna była
natychmiastowa obserwacja lekarska. Jak podają media arabskie, stan zdrowia
byłego prezydenta jest nie najlepszy – podczas transportu do więzienia przeszedł
on kolejne załamanie nerwowe, płakał i odmówił opuszczenia śmigłowca.
Czyżby kara dożywotniego pozbawienia wolności miała
być karą niezwykle krótką dla tego 84-letniego dyktatora, który podobno zmaga
się z chorobą nowotworową? Zaryzykuję stwierdzenie, że więzienny szpital może
spowodować kolejne załamanie psychiczne u byłego prezydenta, depresję i kolejne
pogorszenie stanu zdrowia. Do tej pory Mubarak przebywał bowiem w Międzynarodowym
Centrum Medycznym zarządzanym przez armię, gdzie nie tylko mógł korzystać z
basenu, którego brakuje w więziennym szpitalu, ale mógł również spotykać się z
rodziną – właściwie bez ograniczeń. Od wczoraj sytuacja zmieniła się o tyle, że
były prezydent został uznany za winnego i przebywa w więzieniu o zaostrzonym
rygorze, gdzie został pozbawiony dotychczasowych luksusów.