17 marca 2012, godzina 15:30
Pozwolę sobie na chwilkę przerwać opisywanie zabytków wartych zobaczenia w stolicy Egiptu, żeby wyrazić moje ogromne zdumienie. Otóż właśnie dzisiaj zaobserwowałam pewien zaskakujący fakt pogodowy – a mianowicie temperatura w Kairze jest o dwa stopnie Celsjusza niższa niż w moim rodzinnym mieście. Jest to o tyle zaskakujące, że jest połowa marca, a w stolicy kraju faraonów wciąż jest dość chłodno – temperatura waha się w okolicach zaledwie (!) 20 stopni Celsjusza, a nocami spada poniżej 10. Jak na egipskie upały, których doświadczałam jeszcze rok temu, sytuacja jest co najmniej dziwna. Pamiętam takie marcowe dni, kiedy zamiast siedzieć w recepcji, spędzaliśmy długie wieczory i noce aż do wczesnych godzin porannych na hotelowym tarasie. I nie przypominam sobie, żebym musiała jakoś szczególnie walczyć z chłodem poniżej 10 stopni… pogoda jest jednak nieprzewidywalna. Przypuszczam jednak, że tak zwana temperatura „odczuwalna” jest w Kairze wyższa niż ta, którą wskazuje termometr – a to ze względu na dużą ilość promieni słonecznych – chociaż i w moim rodzinnym mieście, gdzieś pośrodku Wielkopolski, ani wczoraj, ani dzisiaj ich nie brakuje.
wschód słońca nad centrum Kairu (Downtown) |