11 lipca 2011; godzina 18:00
Z założenia blog miał dotyczyć życia codziennego w stolicy kraju faraonów, miał przybliżać kulturę i tradycję Egiptu, miał ukazywać jego mieszkańców. I absolutnie nie miał być blogiem politycznym! Jednak sytuacja, w której znajduje się obecnie Egipt zmusza mnie do skorygowania pierwotnych założeń, więc zamiast o codziennym życiu, będzie trochę o polityce. Nie zamierzam dokonywać dogłębnych analiz życia politycznego, nie zamierzam oceniać ani byłego prezydenta, ani partii politycznych i systemu, jaki tu panował, nie będę również prowadziła rozważań na temat tego, co wydarzy się po wyborach i która z partii zdobędzie większość parlamentarną. Powyższe rozważania pozostawiam arabistom.
Trudno jednak pisać o życiu w Kairze zapominając lub nie zauważając tego, co aktualnie dzieje się w centrum tego miasta. A wyczuwa się nadchodzącą kolejną rewolucję... Od piątku, a właściwie od czwartkowego wieczoru, na Placu Wyzwolenia po raz kolejny gromadzą się protestujący, po raz kolejny powstało „miasteczko namiotowe”, ulice dochodzące do Placu są zamknięte dla ruchu samochodowego, a każdy, kto ma ochotę znaleźć się wśród protestujących jest legitymowany i przeszukiwany. Tylko policja i armia pozostają z boku, aby nie prowokować, nie wywoływać agresji i nie doprowadzić do sytuacji, w której na ulicach Kairu zginą kolejni Egipcjanie, walczący o przyszłość kraju i swoich dzieci. Jeśli chodzi o hasła, które pojawiają się na ustach protestujących, to niewiele się zmieniło przez ostatnie kilka miesięcy – wciąż żądają godnej pracy i płacy, sprawiedliwego traktowania, zbudowania zaplecza socjalnego dla najuboższych, wprowadzenia demokracji i wolnych wyborów. Poza tym żądają, aby wojsko, które 11 lutego 2011 roku objęło dowództwo nad krajem, rozpoczęło wprowadzać obiecywane pięć miesięcy temu zmiany, szczególnie zmiany w konstytucji. Żądają również ukarania wszystkich, którzy ponoszą odpowiedzialność za strzelanie do demonstrantów podczas Rewolucji – według oficjalnych źródeł na ulicach Egiptu zginęło wówczas 846 osób. Czy obecne protesty przemienią się w kolejną rewolucję, czy wojsko spełni żądania i oczekiwania Egipcjan? Trudno powiedzieć. Tak naprawdę nikt nie wie, co wydarzy się za godzinę, za dwie, jutro... pozostaje nam czekać i mieć nadzieję, że Rewolucja przyniesie ze sobą zmiany w tym kraju, i że będą to zmiany na lepsze. Pozostaje wierzyć, że śmierć 846 demonstrantów miała sens...
więcej o obecnej sytuacji w centrum Kairu na stronach arabia.msn.com (w języku angielskim)